wtorek, 29 stycznia 2013

Czy w Norwegii rzeczywiście jest drogo?

O cenach produktów spożywczych już coś nie bądź pisałam. Czas na inne rzeczy i zmierzenie się z tematem czy rzeczywiście życie w Norwegii jest aż tak drogie, jak to jest wszem i wobec ogłaszane. Oslo, uważane jest za jedną z najdroższych stolic świata. I faktycznie, nią jest, patrząc z perspektywy turysty. Zupełnie inaczej sytuacja przedstawia się z punktu widzenia osoby, która w Oslo żyje za pieniądze tutaj zarobione. Dla zilustrowania tematu i dania Wam możliwości lepszego wyobrażenia sobie zjawiska, zobrazuję je na przykładzie cen, tym razem za artykuły gospodarstwa domowego i cen ubrań.
 
Produkt
Polska PLN
Norwegia NOK
Telewizor LED Philips 50’’
6,500
1,400
1,300
1,300
6,000
3,500
4,500
3,500
Pralka Electrolux poj.ok  6kg, ok.1300 obr/min.
Przeciętna kuchenka elektryczna z piekarnikiem, 4 palniki ceramiczne
Lodówka Whirlpool wys. 187cm
Suma:
10,500
17,500

I teraz.. do czego zmierzam.. Wyobraźcie sobie, że przeciętna miesięczna wypłata w Norwegii to około 25,000 NOK już po odliczeniu podatku (w podatku jest już opłacenie składek na ubezpieczenie, emeryturę.. itd). Przeciętny Polak po odliczeniu składek Zusowskich, ubezpieczenia zdrowotnego, podatku, netto zarobi około 1,800 PLN.. Co z tego wynika? Otóż, nic innego jak to co na podstawie powyższej tabelki, możecie stwierdzić, że w Norwegii za miesięczną wypłatę można kupić wszystkie podstawowe urządzenia RTV/AGD, kiedy w Polsce ledwo wystarczy na jedną rzecz. Wiadomo, że nikt nie wyda całej wypłaty, bo za co opłacić całą resztę..? W grę wchodzą tylko raty. I proszę porównajcie sobię jak rzecz ma się cenowo w stosunku do zarobionej kwoty. Dodajmy do tego jeszcze bardzo ważny fakt, a mianowicie liczba godzin pracy, która w Norwegii średnio wynosi 7,5 h i jest to sumiennie przestrzegane. Jak sprawa wygląda w Polsce? Nie będę komentować, ponieważ to co jest prawnie ustalone daleko odbiega od tego co w rzeczywistości jest w praktyce.
A jak sprawa wygląda z cenami ubrań w sklepie? Otóż, "przeliczając" (chociaż nie powinno się w ten sposób do tego podchodzić, co powyżej przedstawiłam), ale podam taki przykład: za spodnie dżinsowe w markowym sklepie w Norwegii zapłacimy około 400 NOK, przeliczając to ok. 200 PLN, czy nie takie ceny mamy w markowych polskich sklepach?
Ale tak czy inaczej, aby oszacować i porównać dwa kraje, aby stwierdzić, który jest droższy, należy wziąć pod uwagę siłę nabywczą pieniądza, czyli ile można kupić za przeciętną wypłatę w danych porównywanych ze sobą krajach. Więc, zestawmy sobie siłę nabywczą korony norweskiej z siłą nabywczą złotówki. Weźmy jeszcze raz podane przeze mnie średnie wypłaty miesięczne netto i tak przeciętna polska pensja po odjęciu cen za mieszkanie i opłaty, zostaje około 600 zł.. Po odjęciu opłat mieszkaniowych z przeciętnej norweskiej wypłaty zostaje około 12,000 kr. Dla przykładu podam litr mleka, za który w Polsce zapłacimy około 2,50 zł, w Norwegii około 15 kr za litr. Co z tego wynika? Przeciętny Polak może sobie powolić na zakup 240 litrów mleka, przeciętny Norweg kupi aż 4 razy więcej! Weźmy inny produkt, paczkę papierosów, gdzie ceny znacznie się różnią niż w przypadku mleka i wyglądają następująco: 10 PLN i 100 NOK, i tak przeciętnego Polaka stać na 60 paczek, a przeciętny Norweg i tak kupi drugie tyle, czyli 120 paczek.
Z każdym kolejnym przykładem sytuacja wygląda tak samo..
Nadal uważacie, że w Norwegii jest drogo?? Czy może jednak Polska jest droższym krajem??
Zastanawialiście się też, dlaczego średnia krajowa jest taka wysoka w Polsce? No cóż, biorąc pod uwagę przeciętną pensję np. nauczyciela i np. ogromne diety poselskie, średnia wychodzi jaka wychodzi..



Off-topic
Uff.. przebrnęliśmy przez ciężki temat, ale chciałam, musiałam Wam to uświadomić. Więc przejdźmy do lekkich i przyjemnych tematów.. Już niedługo w Norwegii będzie obchodzony Dzień Matki, o czym jeszcze napiszę w odrębnym poście. Ale myśląc o tym dniu, na myśl przyszła mi piosenka, którą chciałam Wam dedykować, bez względu na to czy już jesteście matkami, czy dopiero nimi zostaniecie. :) Posłuchajcie:



niedziela, 27 stycznia 2013

Norwedzy kochają zimę..

Niedziela.. Dzisiaj chciałam być sama..
Postanowiłam wybrać się na dłuuugą zimową wycieczkę, pomyśleć, odpocząć, pobyć sama. Stwierdziłam, że wybędę gdzieś na skraj poza Holmenkollen, myśląc, że przemierzę długą trasę w samotnym niedzielnym wagonie metra, w kierunku oddalonych daleko chatek i domków, na saaaamą górę, zostawiając całe centrum Oslo daleko za sobą w dolinie.. Nawet nie wiecie jak bardzo się myliłam.. Czym metro dalej pod górę, tym więcej pasażerów. Tym bardziej czułam się jak puzzel z zupełnie innej układanki. Ja.. w mojej zwykłej zimowej kurtce, owinięta dwoma szalikami,  ciepłą czapką na głowie.. pośród gaworzących Norwegów, wszyscy od małego do dojrzałego wiekiem ubrani w swoje narciarskie kombinezony. Stukające i przewracające się sanki i poopierane o ściany wagonu narty. Co stacja, tłum coraz większy, coraz gęściej.. a na twarzach ściśniętych Norwegów coraz szerszy uśmich na twarzy w odniesieniu do sytuacji. Wszyscy jak jedna rodzina dobrze wiedzieli, że zmierzają w jednym kierunku i wysiądą zgodnie na tej samej stacji, podążają na swoje ukochane narty. Zamierzałam odwiedzić Holmenkollen, ale zrezygnowałam z przeciskania się do wyjścia, pojechałam dalej. W mojej głowie dźwięczały rozmowy, specyficzna melodia języka norweskiego, przerywana gromkimi śmiechami, zadowolonych Norwegów. Tłum coraz większy, uśmiechy coraz szersze.. dotarły też do mnie, odwzajemniłam je z przyjemnością. I taka to moja samotna wycieczka się okazała.. Wcześniej odwiedziłam moje ulubione w Oslo, Aker Brygge. Spacerując samotnie, wyostrza nam się słuch. Idąc po skrzypiącym drewnianym deptaku portowym, przykrytym puchem śniegu, śpiew mew, kołyszący się w powietrzu.. Właśnie tego było mi dzisiaj trzeba. Tego skrzypienia, tego śpiewu, tego miejsca tam. A dla Was mnóstwo zdjęć z moich ulubionych miejsc Oslo w zimowej odsłonie. Sprawdźcie koniecznie GALERIĘ !
A ten uroczy bałwanek też napatoczył się na mojej drodze, u mnie wywołał jakoś dzisiaj uśmiech na twarzy, mam nadzieję, że zadziała też na Was :)

 

wtorek, 22 stycznia 2013

Szkolnictwo w Norwegii

Witajcie!

Mój ostatni post wywołał sporo emocji, ale fajnie jak Wy też włączacie się w "debatę", dyskusję na rzucony przeze mnie temat. Myślę, że stało się tak, ponieważ post Za co Polacy kochają Norwegię był nacechowany subiektywizmem i moimi indywidualnymi zapatrywaniami. Dzisiejszy post będzie już spokojniejszy, ale nie mniej ważny. Pamiętajcie, że zawsze staram się przedstawić rzeczy, tak jak one rzeczywiście wyglądają, pisząc tego bloga nie mam żadnych osobistych korzyści, oczywiście poza wielką przyjemnością, jaką sprawiają mi Odwiedzający, Komentujący.. Czytający...
 
Dzisiaj wprowadzę Was w system szkolnictwa w Norwegii i po krótce opiszę co i jak po kolei. Przede mną jeszcze jeden rok przedszkola i dopiero szkoła, ale temat szkoły jest mi ciut znajomy z pewnych i wiarygodnych źródeł oczywiście! Dlatego dzisiaj opiszę jak to wygląda "technicznie", a jak już sama będę ze szkołą na bieżąco, będę dostarczać Wam informacji z pierwszej ręki, tak jak to teraz ma miejsce z przedszkolem.
 
A więc.. w Norwegii, przedszkole jest dobrowolne, szkoła, rzecz jasna jest już obowiązkowa i wszystkie dzieci są objęte tym obowiązkiem na okres dziesięciu lat. Rok szkolny rozpoczyna się w sierpniu i pierwszą klasę zaczynają dzieci, które zgodnie z aktualnym rokiem kalendarzowym kończą 6 lat (To, co mamy już i w Polsce). Nauczanie podstawowe (Grunnskolen) dzieli się podobnie jak w Polsce na: szkołę podstawową (Barneskole) od 1-7 klasy i gimnazjum (Ungdomsskole) klasy od 8 do 10.
 
Dzieci w klasach od 1-4 mają możliwość z korzystania z tzw. leksehjelp, czyli pomocy w nauce i jest to oczywiście dobrowolne. Dla dzieci tych klas istnieje również możliwość świetlicy szkolnej w godzinach przed jak i po lekcjach, w czasie kiedy rodzice są w pracy. I o ile nauka w szkole jest bezpłatna, za świetlicę trzeba pokryć wydatki. Świetlica oferuje dzieciom zajęcia kulturalno-sportowe w formie zabawy. W Norwegii, szkoła również zapewnia wszelkie materiały dydaktyczne i przybory. Czyli nie płacimy za żadne książki, zeszyty, długopisy.. itd. Wszystkie te rzeczy dzieci otrzymują bezpłatnie ze szkoły.
 
Należy pamiętać, że w Norwegii, w odróżnieniu do innych krajów, współpraca szkoła-dom jest bardzo ścisła. Wywiadówki odbywają się przeważnie dwa razy do roku ale obecność na nich jest obowiązkowa. W przypadku wszelkich kontaktów z opiekunami czy w szkole czy w przedszkolu, sprawę należy potraktować jako priorytet, pracodawcy są również tego świadomi i na zlecenie opiekuna, chętnie wypisują zwolnienia na spotkanie z rodzicami. Poza zwykłymi wywiadówkami, rodzice, również przeważnie dwa razy do roku są zapraszani na indywidualne rozmowy z wychowawcami. Na takich spotkaniach omawiane są oczywiście postępy w nauce jak i zachowanie dziecka, rodzic również jest obligowany do wyrażenia swojego zdania na temat rozwoju dziecka. W naszym przedszkolu, już uczestniczyliśmy w podobnych spotkaniach, tzw foreldrekaffe (spotkanie przy kawie) oraz na indywidualnych. W przypadku gdy czujecie, że potrzebna będzie pomoc tłumacza, należy powiadomić wychowawcę wcześniej. (Niestety nie wiem jak to się dokładnie odbywa i jak jest z odpłatnością, bo nigdy nie korzystaliśmy). Ale podkreślę jeszcze raz, że w Norwegii kontakt i chęć poznania rodziców jest ogromnie ważna, również dla samych rodziców. Należy często rozmawiać z nauczycielami, wykazywać zainteresowanie sprawami dziecka, uczestniczyć w życiu przedszkola i szkoły. Pamiętajcie, że w przypadkach problemowych, szkoła ma obowiązek poinformowania odpowiednie władze, mam nadzieję, że znane wszystkim Służby Ochrony Praw Dziecka. Należy być świadomym istnienia, zarówno jak i sposobów działania tej organizacji i stosować się do panujących norm, aby uniknąć jakiejkolwiek ingerencji z jej strony.
 
Szkoła średnia (Videregående skole) jest dobrowolna i również jest bezpłatna. Trwa trzy lata i za zadanie ma przygotować uczniów do studiów wyższych (Studiekompetanse); lub dać szkolenie w konkretnym zawodzie (Yrkeskompetanse) lub po prostu kompetencje na najniższym poziomie, czyli ukończenie szkoły średniej. Każdy z wymienionych rodzajów kształcenia ma własny tok i prawo do niego nabywa się na podstawie konkursu świadectw. Aby otrzymać możliwość starania się o miejsce na wyższej uczelni lub uniwersytecie, trzeba wybrać studiekompetanse (czyli ukończyć to przygotowanie do studiów w ramach szkoły średniej). Samo kształcenie zawodowe w ramach szkoły średniej nie daje podstawy do starania się o miejsce na uniwersytecie, niemniej jednak poprzez odpwiednie kursy można zdobyć studiekompetanse i iść na studnia (kolejne 2 lata).
 
No i dobrnęliśmy do Szkolnictwa wyższego (Høyere utdanning). Norwegia posiada razem 47 uniwersytetów i szkół wyższych (w tym 7 uniwersytetów, reszta to szkoły wyższe i specjalistyczne szkoły wyższe), a wymieniona liczba odnosi się do jednostek państwowych, oprócz których w Norwegii istnieje jeszcze szereg prywatnych uczelni. Nauka na studiach wyższych wiąże się już z kosztami, ale prawdę mówiąc, znikomymi. Studenci są zobowiązani do uiszczenia opłaty semestralnej, która rzadko przekracza wartość 500 koron. Nabór do szkół wyższych nosi nazwę Samordna opptak i na stronie internetowej www.samordnaopptak.no znajdziecie 1315 dostępnych kierunków, na których przyjęcie możecie się ubiegać.
Osoby, które posiadają wykształcenie z Polski, mogą na stronie www.nokut.no sprawdzić, czy rodzaj ich wykształcenia pozwala na kontynuację studiów w Norwegii, a także czy wykształcenie z kraju rodzinnego jest na liście GSU (Generell studiekompetanse for utenlandske søkere), czyli dla zagranicznych kandydatów. Instutucja NOKUT zajmuje się właśnie uznawazniem wykształcenia z kraju rodzinnego, którego możemy potrzebować do rozpoczęcia pracy na terenie Norwegii, w konkretnym, wyuczonym zawodzie. Cały proces trwa około pół roku w tej chwili, niemniej jednak nie zrażajcie się, gdyż w chwili złożenia podania o uznanie wykształcenia, od ręki zostaniecie poinformowani czy takowe uznanie otrzymacie i dostaniecie zaświadczenie, że sprawa uznawania "jest w toku", co jest równoznaczne z uznaniem wykształcenia.
 
I to by było na tyle jeśli chodzi o szkołę i naukę.. A o szczegółach jak już nas to dotknie bezpośrednio ;)
 
 
Off-topic
Wygląda na to, że najmroźniejszym i najbardziej zimowym miesiącem w Norwegii jest styczeń.. Padło akurat na ten "najdłuższy". Pomimo, że zima jeszcze nie dała mi się aż tak bardzo we znaki i te mrozy do -20 st. są do przeżycia, to ja już wyczekuję wiosny.. a Wy?? Jeśli tak, to specjalnie dla Was pierwszy przebiśnieg :)
 
 

środa, 16 stycznia 2013

Za co Polacy kochają Norwegię


Dzień dobry!!
Zacznę od tego, że za dzisiejszy post bardzo przepraszam Polskę.. Tekst może być dla niej nieco przewrotny.. a ja tak jak w temacie wyleję trochę na Wasze ekrany kilka słów opiewających Krainę Fjordów, w której przyszło mi zbudować swoje życie na nowo. Powiem więcej.. i uzasadnię wszystkie powody, dla których ta Kraina jest rajem na ziemi dla nas, Polaków..

1. Widoczna gołym okiem tolerancja i otwartość, tak nagminnie niszczona przez wszystkie delikatnie mówiąc nieetyczne zachowania, które niestety przyszły też z emigrantami, ona dalej istnieje.. Norwedzy jako naród są naprawdę przyjaźnie nastawieni, atmosfera w relacjach międzyludzkich jest bardzo swobodna i luźna. Są to ludzie o wielkich sercach, potrafią się cieszyć życiem w dużym tego słowa znaczeniu. Jednak to już temat na osobny post. Nikt niczego i nikogo nie udaje, ludzie noszą się swobodnie, każda inność jest po prostu akceptowana, wręcz niezauważalna. Mam wrażenie, że tu nie trzeba być "perfekcyjnym". W Polsce żeby być ogólnie akceptowanym trzeba po prostu swoim sposobem bycia, standardem życia, nawet wyglądem i ubiorem być na tip top. Będąc takim albo przynajmniej pozorować się na takiego, stajemy się paradoksalnie obiektem zawiści, plotek.. itp. Gdzieś kiedyś ktoś trafnie skomentował grono pedagogiczne w Polsce, że na korytarzach panuje istna rewia mody, w rolach głównych - panie nauczycielki. Misternie ubrane od stóp do głów panie przedszkolanki (na szpilkach), a tymczasem w Norwegii nikogo nie zdziwi pani z kolczykiem w nosie. I co z tego? Ale ta pani ma wygodny dres i sportowe buty żeby móc biegać i skakać przez płotki jak trzeba razem z dzieciakami.. Znacie tekst typu: "Od razu przepraszam za mój wygląd (jakby to było najistotniejsze), ale dzisiaj/wczoraj.. (i tu zaczyna się tłumaczenie z tłustych włosów, odpadającego lakieru na paznokciach, nieumalowanych powiek czy worków pod oczami..). Litości!! No tak jak mamy akceptować innych, skoro często nie akceptujemy samych siebie?? Zastanawialiście się może skąd się biorą stereotypy? Czy rzeczywiście w każdym kłamswie jest ziarenko prawdy? Pytania zostawiam otwarte.

2. Być może przez większość, uważana za wadę i naiwność, ufność do rządu. Ja jednak zadaję pytanie, dlaczego Norwedzy mają niby nie ufać, dlaczego nie popierać, skoro ich rząd jest dla swoich obywateli po prostu zwyczajnie dobry? Nie bez przyczyny Norwegia jest wymieniana jako jeden z pierwszych krajów w klasyfikacji państw opiekuńczych.. Ponadto, Norwegia pare razy pod rząd królowała na pierwszym miejscu w rankingu krajów pod względem wartości wskaźnika poziomu życia, który publikowany jest w ramach Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju, oceniającego warunki życia w poszczególnych krajach. Parametry jakimi się sugerowano, to m.in.:
  • sytuacja materialna czyli PKB na 1 osobę;
  • zdrowie czyli średnia oczekiwana długość życia (o tym jeszcze poniżej);
  • stabilność polityczna oraz bezpieczeństwa
  • stopa bezrobocia
  • wolność polityczna i wolność praw obywatelskich
  • a także życie wspólnotowe i rodzinne.
 
To nie jedyny ranking, w którym Norwegia zajmuje bądź zajęła pierwsze miejsce lub przybrała ogólnie najlepiej pożądane wyniki. Dla przykładu warto podać przynajmniej wskaźnik wolności. Pomiarami i ocenami wolności w państwach z całego świata zajmuje się szereg różnych organizacji pozarządowych. Kraje poddawane analizie otrzymują status: wolny, częściowo wolny albo bez wolności według następujących kryteriów: prawa polityczne, wolność gospodarcza i swoboda obywatelska. A dokładnie wskaźniki i ich status prezentują się następująco:
WskaźnikStatus
Freedom in the Worldwolnyczęściowo wolnybez wolności
Wskaźnik Wolności Gospodarczej wolnyw zasadzie wolnyumiarkowanie wolnyw zasadzie bez wolnościbez wolności
Wskaźnik Wolności Prasydobra sytuacjazadowalająca sytuacjawystępują problemytrudna sytuacjabardzo poważna sytuacja
 
Jak wobec tego wszystkiego plasuje się Norwegia a jak Polska? Otóż: Wolność i demokracja oba kraje status wolny, ale już w sprawie wolności gospodarczej, status Norwegii to w zasadzie wolny a Polski - umiarkowanie wolny. W przypadku wolności prasy, status Norwegii - dobra sytuacja, kiedy status Polski brzmi zadowalająca sytuacja.
Również w rankingu państw, przedstawiającym oczekiwaną długość życia, Norwegia plasuje się wysoko nad Polską.. Zajmuje miejsce 20 ze średnim wiekiem 79 lat (niemniej jednak średnia wynosząca 79 zaczyma się od miejsca 15. i kończy na miejscu 30. różnica tkwi w ułamkach tych po przecinku..). Polska, natomiast, jest dopiero na 75 miejscu ze średnią 75 lat. Przypominam, że średnia oczekiwana długość życia, to kryterium, które było brane pod uwagę w rankingu na najlepszy kraj według wartości wskaźnika poziomu życia. Tak więc, średnia oczekiwana długość życia jak najbardziej decyduje o dobrych warunkach życia w poszczególnych krajach.
Norwegia znalazła się również w pierwszej 10 najbezpieczniejszych państw na świecie wraz ze wskaźnikiem zabójstw na poziomie 0.71 na 100 000 ludzi. Norwegia słynie z braku wojen, niepokojów politycznych a nawet klęsk żywiołowych.
 
3. Wszystkie rankingi pt. "W jakim kraju matki mają najlepiej", Norwegia bije na łeb wszystkie państwa, zajmując zawsze miejsce pierwsze bądź w ścisłej czołówce. Państwo bowiem słynie również z polityki prorodzinnej na bardzo wysokim poziomie. Dla porównania, w Polsce urlop macierzyński trwa 20 tygodni, a w Norwegii dobre drugie tyle bo aż 47 tygodni.. Ale to nie wszystko.. Urlop macierzyński można przedłużyć do roku, z tym, że wtedy, otrzymuje się już nie 100 % ale ciągle aż 80 % wynagrodzenia.. Jeszcze jakieś pytania?? Nie wspomnę o wysokościach zasiłku rodzinnego na dziecko, którego różnica dotycząca obu krajów jest naprawdę kolosalna i ujmując rzecz bezpośrednio, polski socjal to jedno wielkie nieporozumienie... Kwota przyznawana na dziecko w Polsce, nie oszukujmy się, wystarcza zaledwie na jedną paczkę pieluszek.. A takich paczek na miesiąc wiadomo, że potrzeba znacznie więcej.., w Norwegii za miesięczną kwotę zasiłku, kupimy około 30 paczek.. Reasumując, w ramach zasiłku na dziecko w Polsce zaopatrzymy je jedynie w jedną paczkę pieluszek, natomiast w ramach norweskiego zasiłku, jesteśmy w stanie nie tylko zapewnić podstawową higienę, ale jeszcze wykarmić i ubrać naszą pociechę. W Norwegii, zasiłek na dziecko przysługuje każdemu dziecku do ukończenia 18 roku życia włącznie bez względu na dochody. Zasiłek wynosi 970 koron. Dodatkowo, jest jeszcze zasiłek opiekuńczy, który przyznawany jest na opiekę nad dzieckiem od 1 do 2 lat, przysługujący pod warunkiem, że dziecko nie korzysta z całodniowego miejsca w przedszkolu (co oznacza 20 godzin tygodniowo lub dłużej). Zasiłek opiekuńczy wynosi 5000 koron miesięcznie na jedno dziecko w wieku 13-18 miesięcy i 3303 koron na jedno dziecko w wieku 19-23 miesięcy. Każdy chyba przyzna, że są to konkretne kwoty i konkretna pomoc.
4. Dbałość o środowisko i sumienna segregacja odpadów, to sprawa, w której Polska niestety jest daleko w tyle za innymi krajami.. Norwegia proponuje szereg rozwiązań, które zmuszają ale i zachęcają do segregacji. Jednym z nich, tym, który bardziej zmusza.. są duże kary. Do tych, które wręcz zachęcają, są oczywiście panty (od 1 korony do 2,5 za butelki i puszki), co więcej w sklepach można dostać worki na śmieci do segregacji zupełnie gratis! Ponadto Norwedzy sami organizują się i raz do roku dobroczynnie sprzątają. W Norwegii istnieje wiele takich społecznych organizacji pozarządowych, w których Norwegowie czynnie biorą udział.

5. A tak w ogóle otrzymania czegokolwiek gratis.. W Norwegii można wydrukować, skserować gratis, można zapakować elegancko prezencik w sklepie też gratis. Nie wspomnę o próbkach, które w Polsce często za umową wewnątrz np. drogerii, są po prostu odłączane od produktów i sprzedawane oddzielnie..
Przykładów jest oczywiście dużo więcej, w zimny dzień można tak na dzień dobry dostać kawę w dużym markecie, albo lizaka dla dzieciaka, by zajął się czymś, a rodzice spokojnie mogli zrobić zakupy. Ponadto można spotkać się z wieloma eventami i idąc spokojnie ulicą, dostać np. puszkę coli za darmo.
 
6. Patrząc na piękno natury, myślę sobie, Norwedzy naprawdę mają być z czego dumni.. W samej stolicy, możesz się poczuć jak na wakacjach nad morzem i w górach równocześnie.. Jeśli chodzi o samą geografię, tutaj też Norwegia stoi na szczycie pewnych rankingów.. Z uwagi na swoje położenie kraj posiada jedną z najdłuższych i najbardziej rozbudowanych linii brzegowych spośród wszystkich krajów świata. Norwegia jest też jednym z najbardziej wysuniętych na północ krajów świata i jednocześnie jednym z najbardziej górzystych. Fakt, długości na jaką się rozciąga cały kraj, pięknie różnicuje go pod względem geograficznym. No a widoki fjordów po prostu zapierają dech w piersiach.. Rzeźba natury jest niepojęta, niebezpieczna, ale budzi podziw swoim pięknem.
 
7. I już ostatnie, co mi przychodzi na myśl.. Zacznę od cytatu:
"Żebyś dorszowi włożył marchew do gęby, a pomidora pod ogon, nie stanie się łososiem".
 
Coś w tym jest ;). Cytat jest oczywiście przewrotny. Ale, co jak co, jak w Norwegii pisze, że podają świeżą rybę, to znaczy, że podają świeżą rybę. Koniec. Kropka. Nie wymaga to komentarza chyba?? Zwłaszcza w obliczu głośnej afery wokół smażalni ryb w polskim Kołobrzegu..
 
 



Off-topic
A swoją drogą.. tak zupełnie abstraktując od tematu.. to wierzycie w te nowoczesne metody nauki typu "SITA", bo do mnie jakoś niespecjalnie przemawiają.. 
Nie wiem czy to w ogóle możliwe a hasło "Tysiąc słów na minutę" póki co kojarzy mi się tylko i wyłącznie z moją córką.. ;) Wszyscy wtajemniczeni (czyt. rodzice) wiedzą o co chodzi ;))

wtorek, 8 stycznia 2013

Ceny czyli co i za ile w Norwegii

Wreszcie zrobiłam odpowieni research i mogę podzielić się z Wami w miarę obszernym postem na temat cen produktów w Norwegii. Produkty spożywcze podzieliłam na odpowiednie kategorie, tak aby każdy mógł podejść do tematu indywidualnie. Wiadomo, że każdy z nas ma inne i różne potrzeby, z czym wiąże się inna i różna też lista zakupów. My, konsumenci, w zależności od naszych potrzeb, upodobań, nawyków i przyzwyczajeń, trybu życia czy chociażby stanu naszego portfela, decydujemy o tym co i jak często kupujemy. Oczywistym jest, że musiałam trochę temat zgeneralizować i pokierować się tzw. wyborem większości uogólniając te potrzeby, zarówno kategorie jak i produkty. Stąd też mój podział na poszczególne kategorie wygląda tak a nie inaczej. Mam nadzieję, że dzięki temu zestawieniu w tabelę, znając siebie, wiedząc co i jak często kupujecie, będziecie mogli oszacować, ile będzie Was kosztowało życie w Norwegii.
 
Produkty podstawowe/
codzienne
Produkty mleczne/
nabiał
Mięso
Napoje
Extra/
dodatkowe
Produkty dla dzieci
Chleb 25NOK
Jajka (18szt.)50NOK
Makaron Penne 15NOK; Spaghetti (500g.) 13NOK
Ziemniaki (2kg.) 30NOK
Ryż (400g.) 25NOK
Ketchup (600g.) 25NOK
Musztarda (500g.) 16NOK
Cukier (1kg.) 20NOK
Dżem (600g.) 20NOK
Papier toaletowy (6szt.) 35NOK
Proszek do prania (1kg.) 45NOK
Mydło (500ml.) 35NOK
Masło (250g.) 20NOK
Margaryna (400g.) 25NOK
Jogurt (0,5l.) 15NOK
Mleko (1l.) 15NOK
Ser (1kg.) 80NOK
Filet z kurczaka (600g.) 100NOK
Parówki (600g.) 45NOK
Mięso mielone (400g.) 50NOK
Klopsiki (800g.) 60NOK
Schab (1kg.) 70NOK
Szynka wieprzowa (1kg.) 120NOK Wędliny (szynka wędzona 150g.) 55NOK
Salami (100g.) 30NOK
Kawa (250g.) 25NOK
Herbata (20szt.) 35NOK
7up (1,5l.)
25NOK
Fanta (1,5l.) 27NOK
Sok pomarańcz./kart. (1,5l.) 20NOK
Woda mineralna (1,5l.) 20NOK
Kakao Nesquik (200g.) 20NOK
Pizza mrożona570g.45NOK; duża w pizzerii-180NOK
Cola (1,5l.) 26NOK
Papierosy
(20szt.) 100NOK
Czekolada (200g.) 30NOK
Chipsy (250g.) 30NOK
Piwo (Carlsberg0,5l.) 30NOK
Pieluszki 50NOK
Mleko NAN (800g, od 4 mies.) 130NOK
Obiadki Nestle (195g, od 8mies.) 16NOK
Chusteczki nawilżane (64szt.) 30NOK
Oliwka (150ml) 27NOK
Płyn do kąpieli (200ml) 30NOK
Krem/balsam pielęgnacyjny
(200ml) 35NOK

Cena pieluszek dotyczy mniejszych paczek około 30 pieluszek dla mniejszych dzieci rozm 3,4 i 6 (czyli od 5-16kg), natomiast za paczkę 28 szt. pieluszek dla noworodka trzeba zapłacić 30 koron. W sklepie Kiwi można otrzymać kartę, która uprawnia do odebrania co 4 paczki gratis. Dotyczy to nie tylko pieluszek ale też innych produktów hogienicznych, podpasek i tamponów. Co jest jeszcze fajniejsze, nie musimy kupować czterech sztuk jednorazowo i kartą możemy posługiwać się w sklepie Kiwi na terenie całego miasta.
Bardzo proszę wziąć poprawkę na to, że wszystkie podane przeze mnie ceny są cenami "w przybliżeniu", gdyż chyba każdy zdaje sobie sprawę że pod względem marek czy sklepów, ceny potrafią się znacznie różnić. Ja starałam się podawać ceny w myśl zasady: "chleb, mleko ... możecie w Norwegii kupić już od X koron" i podawać najniższe znalezione przeze mnie ceny w najtańszych sklepach. Oczywiście wszystko w granicach zdrowego rozsądku, co dla mnie oznacza dobra cena plus całkiem dobra jakość równa się dobry zakup. Nie kupuję produktów w skrajnie niskich cenach, które już na pierwszy rzut oka wyglądają na nienadające się do spożycia i nie sięgam też po te z najwyższej półki święcie przekonana, że będą najwyższej jakości, jeśli mam do wyboru tańsze o podobnych walorach i smakowych i jakościowych. Przy niektórych produktach zamieściłam cenę, jaka widnieje na produktach marki First Price, o rozbieżności między cenami, jak i samej marce, już wspominałam wcześniej. Dla przypomnienia: chleb kupimy za 20-25 koron, a taki sam chleb, któremu naprawdę nic nie brakuje, chleb marki First Price kosztuje zaledwie 7 koron. Od razu nasuwa się pytanie po co przepłacać? My kupujemy też inne chleby, ze względu na przedszkole, gdzie wszelkie białe pieczywo, uważane jest za niezdrowe dla dzieci.. No cóż, żyjąc na obczyźnie trzeba zaakceptować i się przystosować do warunków jakie panują w danym kraju. Wszelkie sytuacje związane z dziećmi to w Norwegii nie przelewki, nawet najmniejszy drobiazg należy traktować poważnie, żeby wszystko było w porządku i dla mnie nie podlega to żadnej dyskusji. Problem pojawia się tylko jak dziecko rzeczywiście nie lubi ciemnego pieczywa.. Innym przykładem sporej rozbieżności cenowej pomiędzy standardową znaną marką a marką First Price, są popularne płatki śniadaniowe. Sami porównajcie: płatki Nestle Nesquik 500g - 40 koron, platki Cheerios, Corn Flakes (750g) i inne mniej znane marki około 30 koron a płatki First Price 1kg około 20 koron!! To połowę taniej za połowę więcej w porównaniu z płatkami z Nestle. Dlatego zdecydowałam się przedstawić Wam również cennik produktów First Price dla porównania.


Produkty podstawowe/
codzienne
Produkty mleczne/
nabiał
Mięso
Napoje
Extra/
dodatkowe
Chleb 7NOK
Jajka (18szt.)40NOK
Makaron 7NOK
Ryż (260g.) 15NOK
Ziemniaki (2kg) 15NOK
Dżem (1Kg.) 15NOK
Papier toaletowy (8szt.) 20NOK
Proszek do prania (3kg.) 30NOK
Mydło (500ml.) 7NOK
Margaryna (400g.) 15NOK
Ser (1kg.) 60NOK
Filet z kurczaka (2kg.) 240NOK
Mięso mielone (600g.) 50NOK
Klopsiki (800g.) 30NOK
Szynka wieprzowa (1kg.) 60NOK
Wędliny
Salami (250g.) 25NOK
Herbata 14NOK
Sok pomarańcz./kart. (2l.) 13NOK
Czekolada 16NOK
Tuńczyk (2x170g.)13NOK
Ciastka z nadzieniem (300g.) 20NOK

Zaopatrując się w produkty spożywcze i nie tylko, koniecznie musicie pamiętać o następującej rzeczy: w niedziele sklepy w Oslo są nieczynne!!
W nocy i w niedziele działają tzw. kioski, w których można kupić większość rzeczy, oczywiście po znacznie wyższych cenach. Najpopularniejsze kioski, które funkcjonują w Oslo to 7eleven, Mix, Narvesen i Deli De Luca. Najbardziej znanym kioskiem jest mający ponad 100-letnią tradycję Narvesen. Kioski ulokowane są przeważnie na stacjach metra lub kolei, oraz w centrach handlowych. W Polsce, słowo kiosk kojarzy się przede wszystkim ze sprzedażą czasopism, a gdybym miała porównać do czegoś norweskie kioski z pewnością przyrównałabym je do polskich sklepów na stacjach benzynowych, gdzie oprócz czasopism, możemy kupić też kawę, fastfoody, słodycze.. itd.
Natomiast zaopatrując się w produkty alkoholowe, musicie koniecznie pamiętać, o tym, że:
  • Alkohol może kupić tylko osoba pełnoletnia i trzeźwa za okazaniem stosownego dokumentu
  • Alkohol można kupić tylko od godziny 10 do 18
  • W zwykłym supermarkecie kupicie jedynie niskoprocentowe piwo,
  • Każdy inny alkohol (mocniejszy), można kupić jedynie w sklepach z alkoholem tzw. Vinmonopolet.
  • I ostatnie..lecz nie mniej istotne.. na alkohol w Norwegii trzeba wydać "bajońskie sumy.."
Ja, osobiście uważam, że prohibicja i inne utrudnienia związane z zakupem alkoholu, w Norwegii zdają egzamin. Nie spotkałam się jeszcze w Oslo z dobrze znanym mi widokiem z polskiej scenerii, delikatnie mówiąc "podpitych" panów na rogu niemalże każdego osiedlowego sklepiku. Ci, którzy szukają łatwiejszego dostępu, oczywiście znajdą go również tu, w Norwegii jak wszędzie indziej. Niemniej jednak, na pierwszy rzut oka ulice są wolne od takich widoków, przynajmniej w ciągu dnia. O życiu nocnym, napiszę w innym poście.
Przy okazji, myślę, że warto wspomnieć o jednostce monetarnej w Norwegii, którą jest korona norweska. W obiegu monety o wartościach: 1,5,10 i 20 oraz banknoty o nominałach: 50,100,200,500 i 1000.
 
 
Off-topic
U nas szykują się teraz wielkie zmiany związane z całą organizacją w mieszkaniu. Mam nadzieję, że będą to zmiany na lepsze.. Także głowę mam zajętą prywatnymi sprawami. Każdy chyba wie, że trzymanie wielu srok za jeden ogon nie jest dobrym rozwiązaniem, lepiej skupić się na jednej rzeczy, a jeszcze lepiej skupić się na tym, co jest najważniejsze. W przeciwnym razie możemy zaniedbać wszystko. W związku z nadchodzącymi zmianami, mam same pozytywne myśli i Wam też tego życzę, żeby z uśmiechem i spokojem przyjmować każdy nowy dzień i każdą zmianę, którą za sobą niesie. Miłego wieczorku.. ja uciekam do tego "organizowania"..
 
 
 
 

piątek, 4 stycznia 2013

Urodziny u Norwegów czyli moje wielkie zaskoczenie

 "Gratulerer med dagen"
"Til lykke med dagen"
(pol. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin)
                                                  

Dzisiejszy post będzie moją relacją z urodzin u norweskiej rodziny. Chyba będziecie zaskoczeni tak jak ja..
A więc, moja córcia dostała zaproszenie na urodziny w przedszkolu. Tym razem do rodziny norweskiej. Oczywiście wszystkie dzieci otrzymały zaproszenia na specjalnie zakupionych różowiusich kartkach z motywem "księżniczki".
Spotykając mamę w przedszkolu, potwierdziłam przybycie córki i zapytałam jubilatki, czego by sobie życzyła na prezent. Otrzymałam natychmiastową odpowiedź, że dziewczynka jest fanką misiów i chce misia do kolekcji. Ok.. będzie misio ;) Fajnie, bo miałam mały dylemat, a tak prezent z głowy.
A więc na 17 wstawiłyśmy się z córką punktualnie, wchodzimy i pierwsze co po otwarciu drzwi, uderzyło mnie gorąco wychodzące z wnętrza mieszkania, co jak co, ale na ogrzewaniu Norwedzy najwidoczniej nie oszczędzają :D Fajnie, ale ja bym chyba nie wytrzymała w takim piekiełku. Następne co mnie zaskoczyło to to, że poproszono nas o zdjęcie butów przed drzwiami - dobrze, że miałam balerinki dla córki żeby jej od razu założyć, jak można się domyślić, było mokro na klatce, mnóstwo nanoszonej wody z rozpuszczonego śniegu. Ja w skarpetkach stanęłam na mokrej wycieraczce.. Nie zjawiłysmy się jako pierwsze, więc na klatce stał już pokaźny rządek dziecięcych kozaczków.
Na urodziny dzieci są zapraszane na około 2-3 godziny bez rodziców. Niemniej jednak, zważywszy na fakt, że otoczenie dzieci, które mówią w obcym języku, jest jakby nie było ciągle nowe dla mojej córci, i pomimo, że naprawdę świetnie operuje już językiem norweskim, to z troski wyjaśniłam mamie jubilatki, że mogą być kłopoty i gdyby zaczęła płakać, żeby od razu do mnie zadzwoniła. Niestety tak też się stało.. nie zdążyłam nawet dotrzeć do domu i już był telefon.. No ale musiałam zrozumieć moją małą, na tych urodzinach, poza jubilatką była tylko jeszcze jedna dziewczynka z przedszkola córki, a reszty dzieci nie znała.. Więc wróciłam i po namowie mamy jubilatki, z którą starałam się jako tako podrzymywać rozmowę, zostałam z córką jeszcze, żeby chociaż zjadła jedzenie przygotowane na przyjęcie..
I tu oniemiałam! Stół-piękna ceratka oczywiście motyw "księżniczki", kubeczki, serwetki i talerzyczki w tym samym motywie. Nie muszę chyba pisać, że całe mieszkanie cudnie urządzone, a pokoik dziewczynki przypominał pokoik małej księżniczki, znany nam z amerykańskich filmów. A na stole.. no właśnie.. posiłek, który zajmował honorowe miejsce na samym środku stołu, to duży metalowy garnek a w środku pływające w gorącej wodzie parówki drobiowe. Każde dziecko dostało naleśnik do parówki (tu są bardzo popularne i można je kupić gotowe w każdym sklepie w dziale z pieczywem). Na naleśnik trochę ketchupu, kto chciał to musztardy, następnie mama nałożyła po parówce i zawinęła w naleśnik. Po czym przyniosła z balkonu lodowate napoje i zapytała dzieci, który sok chcą żółty czy czerwony..?
Muszę przyznać, że nie czułam się zbyt komfortowo stojąc za krzesłem córki w rozpiętej nieco kurtce. Mama organizatorka stała tak samo jak ja i jadła z dziećmi. Co prawda była na tyle miła, że bardzo chwaliła mój norweski i na tyle cierpliwa, aby powtórzyć coś jeszcze raz wolniej, jak nie zrozumiałam za pierwszym razem. Z tym na pewno się tu spotkacie, bo jeśli chodzi o kwestię języka, Norwedzy są bardzo wyrozumiali, nie poprawiają, wręcz chwalą na każdym kroku. To oczywiście bardzo zachęca do rozmowy z nimi. Jednakże, nie zaproponowała żebym usiadła ani zdjęła ubranie, jedynie prosiła żebym się częstowała parówkami.. Dzieci, które zjadły szybciej nie mogły odejść od stołu zanim wszyscy nie skończą jeść.. Moja córka jadła dwie parówki około godzinę, oczywiście nie tylko ona. Więc jedna godzina urodzin upłynęła na jedzeniu parówek. Po "poczęstunku", zabrałam córcię i zabrałyśmy się do domu. Tutaj jest taki zwyczaj, że goście również otrzymują prezenty w postaci słodyczy, więc córka dostała mały woreczek oczywiście specjalnie zakupiona torebeczka na prezent "księżniczki". Druga godzina urodzin chyba została zaplanowana na zabawę, piszę "chyba", bo wiem, że w planach było jeszcze ciasto..
Przyznacie chyba, że to wszystko troche dziwaczne.. W Polsce, dzieci na stole może nie mają perfekcyjnego nakrycia, ale za to szykuje się dla nich mnóstwo przekąsek, pyszne soczki i dzieciaki przychodzą, żeby się bawić.. Wcześniej byłam z córką na urodzinach rodziny, która pochodzi z Iranu (z pochodzenia Kurdowie) i urodziny przypominały mi nasze polskie imprezki dla dzieciaków, balony, paluszki, owoce, muzyka, tańce, zabawy zabawkami, chyba wiecie o czym mówię..
To były pierwsze urodziny u Norwegów, może akurat tak nam się trafiło, w moim odczuciu "surowo i chłodno", a może po prostu tak mają wyglądać przyjęcia dla dzieci. Z tego co wiem, Norwedzy nie za bardzo pozwalają dzieciom na zapraszanie innych dzieci i zabawę w domu, może wynika to z obawy o zniszczenie czegokolwiek w ich pięknie, co by tu nie mówić, urządzonych domach??
Ale jak to się mówi, co kraj to obyczaj.. ;)

Off-topic
Jak tam trwacie w swoich postanowieniach noworocznych? Ja usiłuję :D Ostatnio wciągnęliśmy się z mężem i namiętnie oglądamy serial "Dexter", oglądanie filmów to taka nasza wspólna pasja. A serial naprawdę wciągający, kiedyś tak bardzo wciągnął nas "Oficer" a teraz śledzimy losy "Dextera". Nie będę zdradzać szczegółów, jeśli nie macie co ze sobą zrobić w te ciągle długie zimowe wieczory, polecam!! :)