czwartek, 24 października 2013

Tegoroczne obchody FN-dagen w przedszkolu

Na tegorocznym spotkaniu z okazji FN-dagen (o którym już pisałam na blogu), pomagaliśmy Lines z Afryki, i na samym początku spotkania, dzieci przywitały nas, rodziców, pięknym "dzień dobry" w ojczystym języku dziewczynki. Później odbyło się przedstawienie pioseneczki i mini teatrzyk, w którym wystąpiły dzieci, które już za rok idą do szkoły, a wśród nich moja Gwiazda, w roli sowy :D Kwestie dzieciaków składały się mniej więcej z dwóch zdań, ale mówię Wam jak ja zazdroszczę córci tego akcentu... Ehh.. żebyśmy my dorośli przyswajali obcy język z taką lekkością i wymową... 

Pieniążki były zbierane poprzez sprzedaż m.in. specjalnie przygotowanych przez nasze dzieci pięknych prac, które były wyeksponowane na ścianie, oraz jedzeniu, m.in. moich babeczek ;) 

Pochwalę się troche... to jest praca mojej córci: 


a to moje babeczki:



Babeczki są ozdobione flagą FN-dagen, jeśli chcecie poczytać więcej o całym święcie i moim nieszczęsnym polskim bigosie po norwesku, zapraszam Was do posta z ubiegłego roku LINK

Życzę miłego wieczorku :)

Off-topic
Pisałam Wam o nowym blogu, który wspólnie prowadzę z Gosią, która zaczęła nagrywać VLOGA. Polecam Wam z przyjemnością jej filmy. Gosia jest miłośniczką czworonogów i na pewno jeżeli sami posiadacie pupila, warto zajrzeć na jeden z filmów i posłuchać na temat przydatnych akcesoriów dla zwierzaczka. Oto bezpośredni link na kanał nasz kanał na YouTube  TUTAJ Mam nadzieję, że niedługo sama coś nagram ;)

wtorek, 22 października 2013

Wizyta u dentysty


Witajcie!
Tak jak obiecałam, chcę Wam napisać o naszej pierwszej wizycie u dentysty. Przede wszystkim okazało się, że jest dziurka w ząbku córci i trzeba będzie go usunąć lub uzupełnić, ale żeby to zrobić musimy umówić się na kolejną wizytę... Także konkrety dopiero za 2 tygodnie. Póki co czekamy aż opuchlizna dziąsła zejdzie i póki nic nie boli spokojnie czekamy do następnej wizyty. Pani dentystka była bardzo miła, oczywiście zaleciła szczotkowanie 2 razy dziennie z pomocą dorosłego, wspomniała o jedzeniu słodyczy raz na tydzień, co z resztą u nas od dawna jest stosowane. Tak jak i w większości norweskich domów, mamy swoją "słodką sobotę", a kiedy mieszkaliśmy jeszcze w Polsce ten dzień organizowaliśmy zawsze w niedzielę. :) No i nie obyło się od małego przekupstwa czyli na koniec pani doktor odsunęła szufladę pełną mini nagród, z pośród wszystkich błyskotek, nasza córcia zdecydowała się na ... hmm.. "gumowego szkieletorka" :D 
A i tak przy okazji to i ja wylądowałam na fotelu dentystycznym, w celu udostępnienia mamusinych kolanek, żeby dziecko się czuło bezpieczniej :)


poniedziałek, 21 października 2013

Det snør!!!!!!


Tak tak to nie żarty! Dokładnie dzisiaj zaczął pruszyć pierwszy śnieg! Moja radocha niebywała porównywalna do radochy mojej córci! Tylko, że w moim przypadku jest to tylko reakcja na pierwsze płatki a jeśli chodzi o zimę w marcu... mam dość chyba jak wszyscy :D  
Pamiętam jak rok temu pisałam Wam o pierwszym śniegu, który pojawił się w dzień rozpoczęcia zimy kalendarzowej w Norwegii, a więc dokładnie 14 października? W tym roku piękna pogoda utrzymywała się jeszcze praktycznie przez cały październik, dużo słońca i naprawdę "złota jesień". Dopiero dzisiaj zrobiło się "szaro-buro", i pochmurno.

Jutro córcia ma wizytę u dentysty, więc zdam Wam relację z tematu, który w mailach również cieszy się sporym zainteresowaniem, a mianowicie tematem związanym z tutejszą służbą zdrowia. Jeżeli chodzi o lekarza rodzinnego chyba już wcześniej coś niecoś wspomniałam. Jutro przekonamy się jak wypadnie pierwsza wizyta u dentysty. Trzymajcie kciuki za moją malutką! W środę natomiast czeka mnie spotkanie w sprawie szkoły, bo już za rok córcia idzie do pierwszej klasy. Czas naprawdę szybko leci... A w czwartek FN-dagen, który już znacie z posta z ubiegłego roku. W tym roku znowu przygotowania i znowu na pewno napiszę! Trzymajcie się cieplutko i do następnego razu!


Off-topic
Mnie urzekło...

niedziela, 20 października 2013

Women's Point of View

Kochani!
Nie byłabym sobą gdybym się tym z Wami tutaj nie podzieliła. Tym bardziej, że jest Was pokaźne grono i tylko nieliczna garstka zna mnie prywatnie. Dlatego może nowo-powstały blog, który współtworzę z jedną z przyjaciółek, pozwoli Wam poznać mnie troszkę z innej strony, tej prywatnej i ... kobiecej :) Fakt założenia nowego bloga na pewno nie wpłynie na moją nieobecność na blogu Ja-i-Norwegia nie martwcie się! Zostaję tu z Wami. Ok.. do rzeczy..
Bloga znajdziecie tutaj http://womenspointofview.blogspot.no/
Jest on podzielony na 7 kategorii:


Zapraszam do odwiedzenia jeśli jesteście ciekawi i macie ochotę poznać mnie bliżej, jaka jestem prywatnie, jak wyglądam :D Hehe bo ten blog jest od początku bardzo anonimowy jeśli chodzi o moją osobę. 
Ja-i-Norwegia nie doczekał się swojej stronki na FB, ale w przypadku Women's Point of View, działamy we dwie więc wszystko napędzane jest też młodą siłą Małgosi przez co blog jest rozpowszechniany dalej żeby mógł zacząć żyć swoim życiem. Ja myślę, że nasz blog już takim życiem żyje. Tak czy inaczej, na pewno będzie nam miło, gdy dostaniemy tego Like'a na Facebook'u :)
Ja poznaję Was głównie za sprawą maili, które do mnie nadsyłacie, opisując swoje historie, plany. Doceniam to bardzo gdyż w pewnym sensie jest to nić zaufania, którą do mnie żywicie za sprawą tego bloga, którego z resztą dla Was prowadzę. 
Jeszcze raz zapraszam Was na Women's Point of View, może znajdziecie coś co Was zainteresuję. A! I nie zrażajcie się, że blog jest anglojęzyczny, można go przetłumaczyć klikając na zakładkę Translate. To tyle na razie... Buziaki i miłego dnia!!!


Off-topic
Ostatnio spotkała nas miła niespodzianka! Z powodu wszechobecnego wirusa i zaziębień wybraliśmy się do naszej rodzinnej przychodni i okazało się, że jest nowa pani DR, która z racji, że studiowała w Szczecinie, mówi po polsku! I to całkiem dobrze! :) Ale miła niespodzianka muszę przyznać... 

wtorek, 15 października 2013

Puk... puk... tu jesień!!! Jesienno-zimowy niezbędnik do przedszkola w pigułce!

Witajcie!
Tak jak obiecałam robię małą powtórkę na temat wyprawki jesienno-zimowej do przedszkola, gdyż ten temat jest dla Was Kochani Rodzice ciągle małą zagadką, co wynika z maili, które od Was otrzymuję. A więc podsumujmy wszystko w tym poście :)

Jak najlepiej ubrać naszą Pocieszkę do przedszkola w chłodniejsze jesienne dni? Przede wszystkim nie należy "opatulać" dziecka w grube swetry, golfy robiąc małą cebulkę, ponieważ dziecko nie będzie w stanie się swobodnie poruszać. Z pomocą przychodzi świetna, przetestowane już przeze mnie samą (na całej rodzinie!) bielizna wełniana. W tym okresie jest dostępna w niemalże każdym sklepie sieciowym z odzieżą dla dzieci, gdyż w Norwegii jest używana przez niemalże każdego rodzica. Jedyne o czym trzeba pamiętać, to bielizna musi być 100 % wełny z merynosów (100 % merinoull).
MERINOULL
Bielizna składa się z bluzeczki i getrów, Do tego można dokupić skarpetki i majtusie, ja jednak majtusie kupuję bawełniane a skarpetki niekoniecznie 100 % merinoull ale np. wełna z domieszką innego włókna. Przedszkole jest rzecz jasna ogrzewane więc wewnątrz jest cieplutko i taki zestaw w zupełności wystarcza. Ale do przedszkola trzeba jakość dotrzeć.. no i oczywiście dzieci spędzają większość czasu na świeżym powietrzu. Dlatego dodatkowo na wełnianą bieliznę najlepiej założyć jeszcze jedną warstwę, np welurowy dres. Jako, że w okresie jesiennym ziemia jest zimna i mokra, konieczny jest w każdym przedszkolu kombinezon przeciwdeszczowy (regnedress/regnetøy).
REGNETØY
Jednak na okres jesienny musi być z ocieplaną podszewką. Najlepiej zakupić taki kombinezon gdzie podszewka jest odpinana, wtedy można go też używać w okresie wiosenno-letnim. Kolejny ważny element to rękawiczki przeciwdeszczowe (regnevotter), które będą potrzebne do zabawy na dworze po deszczu i przydatne w suchą pogodę zwykłe ocieplane rękawiczki (hansker). Zamiast szalika, w większości przedszkoli jest zakaz ich stosowania ze względu na niebezpieczeństwo mocniejszego ściągnięcia czy zahaczenia w trakcie zabawy, które mogłoby skutkować
HALS
zaciśnięciem na szyji, a nawet doprowadzić do tragedii (pamiętajcie, że dzieci ubierają się samodzielnie, a szalik też nie ułatwia tego zadania), zaleca się golf na szyję (hals). Kwestia czapki jest oczywista więc nie nie będę się tu rozpisywać, nie musi być nieprzemakalna, bo każdy kombinezon przeciwdeszczowy jest wyposażony w kaptur. Ostatnia już rzecz jeśli chodzi o jesień to oczywiście kalosze. Póki jesień jeszcze słoneczna i bez minusowych temperatur można spokojnie wkładać jeszcze adidasy i na deszcz oczywiście mieć kalosze. Jednak gdy zaczną się temperatury minusowe, a więc już lada dzień, należy zaopatrzyć się w ocieplane kalosze (cherrox), które są ciepłe, nieprzemakalne i zdają egzamin nawet w zimę!
CHERROX
Ok, więc zestaw jesienny już mamy... Oczywiście do przedszkola potrzebujecie zanieść przynajmniej dwie pary bielizny merinoull, (oprócz tego w domu wiadomo, że trzeba mieć więcej par na zmianę), kalosze i regnetøy, regnevotter. Osobno w domu mieć zapasowy regnetøy a kaloszki już niekoniecznie, można po prostu albo w nich dziecko zaprowadzić, a jak idzie w lżejszych jeszcze butkach, to cherroxy swoją drogą zanieść na wypadek deszczu i zabawy na dworze. 
Jeśli chodzi o zimę, zmieniają się tylko następujące rzeczy: 
-zamiast regnetøy przychodzi czas na vinterdress 
-zamiast regnevotter i hansker potrzebujemy nieprzemakalne zimowe ocieplane rękawiczki
-zamiast cherroxów ocieplane i nieprzemakalne buty (Sorel). 
O sklepach, gdzie możecie nabyć te wszystkie rzeczy pisałam już posty, również jakie są ceny poszczególnych rzeczy oraz jaką markę najlepiej wybrać. O to dla przypomnienia i żebyście nie musieli przetrząsać całego bloga, bezpośredni link przeczytacie o tym TUTU i TUTAJ



Tak ubrany Malec na pewno przetrwa jesienne chłody i późniejsze zimowe mrozy :) 



Off-topic
Już wielkimi krokami zbliża się FN-dagen a ja będę robiła babeczki na sprzedaż aby wspomóc dzieci z Malawi. Na pewno o wszystkim Wam napiszę :) Buziaki i łapcie ostatnie ciepłe chwile! 

wtorek, 1 października 2013

W Norwegii lato w maju a jak powitała nas jesień?

Tytuł posta to taki mały żarcik ;) Ale fakt jest taki, że pamiętam jak termperatura podskoczyła do 18-22st na plusie a Norwedzy się rozebrali jak do rosołu! Nie mogłam uwierzyć na własne oczy jak zobaczyłam dziewczyny w szortach, w ogóle ludzi w.. japonkach!! W Polsce przy 18st wcale nie jest tak ciepło, to już inna sprawa.. Pisałam już coś nie bądź o pogodzie w Oslo, o całorocznej pogodzie będzie osobny post ;) Niemniej jednak to prawda, że odczuwalna temperatura w Norwegii nijak ma sie do odczuwalnej temperatury w Polsce. Tutaj przy tych 18 stopniach jest tak ciepło jak w Polsce przy ok. 25;) A wilgotność powietrza to już kwestia przyzywczajenia. Jakiś czas temu, na facebooku ktoś udostępnił taki obrazek:


O taaaak!! W zupełności się z nim zgadzam :D Wywołał na mojej twarzy uśmiech ale rzeczywiście tak jest :) W Oslo jakikolwiek napływ ciepła i promień słońca jest w pełni doceniony i wykorzystany :) Chyba dlatego, że przez większość roku jest deszcz albo mróz ;)


No właśnie a jak powitała nas jesień? Tutaj też Was zaskoczę.. bo wcale nie deszczem i pochmurnym niebem.. ale właśnie pięknym słoneczkiem. Uwielbiam podziwiać piękno natury w każdej porze roku, ale jesień przebija je wszystkie.. Kocham po prostu liście jesienne te cudne jesienne kolory spowite w słońcu, poemat... Drzewa jak z bajek a cała sceneria moja za oknem przywołuje wspomnienie polskiej jesieni za dawnych czasów, moich czasów małej dziewczynki z lalką. Już wtedy uwielbiałam szelest liści jesiennych, robienie z nich bukietów, przyklejanie na kartki i teraz zaszczepiłam to troszkę u mojej córci i zbieranie jesiennych liści stało się taką naszą małą wspólną tradycją :) Ale liście to nie wszystkie skarby ze spacerów, na jednym z ostatnich spacerów nazbieraliśmy całą rodziną mnóstwo kasztanów. Gdy patrzę za okno, myślę sobie.. do zimy jeszcze daleko... Tylko nie wiedzieć czemu, skoro tak zawsze narzekam na przedłużającą się przeważnie zimę, cieszę się jak dziecko jak zobaczę pierwszy śnieg! Wy też tak macie??




Off-topic
Już w następnym poście mała powtórka o jesiennej wyprawce do przedszkola! Napiszę o absolutnym niezbędniku na jesień! Trzymajcie się cieplutko i koniecznie wybierzcie się do parku poszeleścić kolorowymi liśćmi!

Wakacje w przedszkolu w Norwegii



Witajcie po dłuuuugiej przerwie!! Wracam do Was Kochani :)
Długa przerwa na blogu to wynik moich fantastycznych wakacji na Majorce oraz masa nowych obowiązków, które czekają jak zwykle na nas po powrocie do domku ;) Ogarniam powolutku moje wszystkie sprawy. 
U mnie jak to w życiu kilka zakrętów, ciągłe dążenie do czegoś, ciągła walka, po prostu życie :) Oby do przodu.. prawda?
Na pewno zajrzę do skrzynki i zacznę odpisywać na maile proszę o chwilkę cierpliwości jeszcze.. 

Zanim przejdziemy do bieżących tematów, obiecałam jeszcze wrócić na chwilkę do wakacji, a dokładnie napisać Wam o tym jak wyglądają wakacje spędzone w norweskim przedszkolu. 

Jeżeli Wasz wyjazd na urlop nie pokrywa się z wakacyjną przerwą w przedszkolu nie ma najmniejszego powodu do obaw. Wystarczy w formularzu otrzymanym z przedszkola zaznaczyć termin planowanych wakacji i zapisać dziecko do przedszkola w okresie wakacyjnym. Przedszkole mające dyżur w wakacje, przeważnie "zbiera" dzieci z paru innych placówek na czas wakacji.
Akurat nasze wakacje zaplanowaliśmy na końcówkę sierpnia i kawałek września, więc nasza pocieszka uczęszczała w wakacje do przedszkola dyżurnego. Ale na pewno były to udane wakacje a wręcz wymarzone dla większości dzieci, które nie miałyby sposobności na takie atrakcje zostając z rodzicami w domu. Więc Drodzy Rodzice nie miejcie żadnych wyrzutów sumienia dając dziecko do przedszkola w wakacje. Możecie mieć pewność, że Wasze dzieci spędzą niesamowity czas w norweskim przedszkolu podczas wakacji. Ja troszeczkę napiszę jak było u nas i dalej nadrabiam z postami dla Was :) Szybciutko wskoczymy do bieżących spraw :)
A więc przede wszystkim wakacje w norweskim przedszkolu oznaczają wycieczki i to nie byle jakie... Nasze przedszkole wybrało się w rejs statkiem po wysepkach na Oslofjordzie. Główną atrakcją już na wyspie było m.in. wyławianie krabów. To taka typowa zabawa plażujących małych Norwegów ;)
Na terenie przedszkola również było mnóstwo atrakcji. Lato było dość upalne żeby urządzić dzień basenowo-plażowy, kiedy elementem obowiązkowym poza matpakką w plecaku był kostium i ręcznik. Dzieciaki szalały w ogromnym basenie. Jak już wspomniałam teren w Oslo przeważnie opiewa w przeróżne górki i pagórki, które są świetnie wykorzystywane do zabawy. Na jednej z takich górek rozłożono matę dla dzieci, na którą był skierowany wąż ogrodowy, co w rezultacie dało dzieciom świetną zjeżdżalnię rodem z parków wodnych! Mina dzieciaka po powrocie z "wakacyjnego przedszkola"-bezcenna, tak samo jak i rodzica - kiedy ich pociecha po dniu pełnym atrakcji słodko WCZEŚNIEJ zasypia :))) Ja POLECAM! Rodzice, których dzieci też lubią sobie trochę dłużej 'posiedzieć' wiedzą o co chodzi ;)




Off-topic
Chciałam podziękować wszystkim za piękne życzenia wakacyjne, mam nadzieję, że Wy również wypoczęliście w wakacje i teraz działacie na dobrze naładowanych bateriach :) I już nie znikam na tak długo ;) Wielki buziak dla Was :*