środa, 16 stycznia 2013

Za co Polacy kochają Norwegię


Dzień dobry!!
Zacznę od tego, że za dzisiejszy post bardzo przepraszam Polskę.. Tekst może być dla niej nieco przewrotny.. a ja tak jak w temacie wyleję trochę na Wasze ekrany kilka słów opiewających Krainę Fjordów, w której przyszło mi zbudować swoje życie na nowo. Powiem więcej.. i uzasadnię wszystkie powody, dla których ta Kraina jest rajem na ziemi dla nas, Polaków..

1. Widoczna gołym okiem tolerancja i otwartość, tak nagminnie niszczona przez wszystkie delikatnie mówiąc nieetyczne zachowania, które niestety przyszły też z emigrantami, ona dalej istnieje.. Norwedzy jako naród są naprawdę przyjaźnie nastawieni, atmosfera w relacjach międzyludzkich jest bardzo swobodna i luźna. Są to ludzie o wielkich sercach, potrafią się cieszyć życiem w dużym tego słowa znaczeniu. Jednak to już temat na osobny post. Nikt niczego i nikogo nie udaje, ludzie noszą się swobodnie, każda inność jest po prostu akceptowana, wręcz niezauważalna. Mam wrażenie, że tu nie trzeba być "perfekcyjnym". W Polsce żeby być ogólnie akceptowanym trzeba po prostu swoim sposobem bycia, standardem życia, nawet wyglądem i ubiorem być na tip top. Będąc takim albo przynajmniej pozorować się na takiego, stajemy się paradoksalnie obiektem zawiści, plotek.. itp. Gdzieś kiedyś ktoś trafnie skomentował grono pedagogiczne w Polsce, że na korytarzach panuje istna rewia mody, w rolach głównych - panie nauczycielki. Misternie ubrane od stóp do głów panie przedszkolanki (na szpilkach), a tymczasem w Norwegii nikogo nie zdziwi pani z kolczykiem w nosie. I co z tego? Ale ta pani ma wygodny dres i sportowe buty żeby móc biegać i skakać przez płotki jak trzeba razem z dzieciakami.. Znacie tekst typu: "Od razu przepraszam za mój wygląd (jakby to było najistotniejsze), ale dzisiaj/wczoraj.. (i tu zaczyna się tłumaczenie z tłustych włosów, odpadającego lakieru na paznokciach, nieumalowanych powiek czy worków pod oczami..). Litości!! No tak jak mamy akceptować innych, skoro często nie akceptujemy samych siebie?? Zastanawialiście się może skąd się biorą stereotypy? Czy rzeczywiście w każdym kłamswie jest ziarenko prawdy? Pytania zostawiam otwarte.

2. Być może przez większość, uważana za wadę i naiwność, ufność do rządu. Ja jednak zadaję pytanie, dlaczego Norwedzy mają niby nie ufać, dlaczego nie popierać, skoro ich rząd jest dla swoich obywateli po prostu zwyczajnie dobry? Nie bez przyczyny Norwegia jest wymieniana jako jeden z pierwszych krajów w klasyfikacji państw opiekuńczych.. Ponadto, Norwegia pare razy pod rząd królowała na pierwszym miejscu w rankingu krajów pod względem wartości wskaźnika poziomu życia, który publikowany jest w ramach Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju, oceniającego warunki życia w poszczególnych krajach. Parametry jakimi się sugerowano, to m.in.:
  • sytuacja materialna czyli PKB na 1 osobę;
  • zdrowie czyli średnia oczekiwana długość życia (o tym jeszcze poniżej);
  • stabilność polityczna oraz bezpieczeństwa
  • stopa bezrobocia
  • wolność polityczna i wolność praw obywatelskich
  • a także życie wspólnotowe i rodzinne.
 
To nie jedyny ranking, w którym Norwegia zajmuje bądź zajęła pierwsze miejsce lub przybrała ogólnie najlepiej pożądane wyniki. Dla przykładu warto podać przynajmniej wskaźnik wolności. Pomiarami i ocenami wolności w państwach z całego świata zajmuje się szereg różnych organizacji pozarządowych. Kraje poddawane analizie otrzymują status: wolny, częściowo wolny albo bez wolności według następujących kryteriów: prawa polityczne, wolność gospodarcza i swoboda obywatelska. A dokładnie wskaźniki i ich status prezentują się następująco:
WskaźnikStatus
Freedom in the Worldwolnyczęściowo wolnybez wolności
Wskaźnik Wolności Gospodarczej wolnyw zasadzie wolnyumiarkowanie wolnyw zasadzie bez wolnościbez wolności
Wskaźnik Wolności Prasydobra sytuacjazadowalająca sytuacjawystępują problemytrudna sytuacjabardzo poważna sytuacja
 
Jak wobec tego wszystkiego plasuje się Norwegia a jak Polska? Otóż: Wolność i demokracja oba kraje status wolny, ale już w sprawie wolności gospodarczej, status Norwegii to w zasadzie wolny a Polski - umiarkowanie wolny. W przypadku wolności prasy, status Norwegii - dobra sytuacja, kiedy status Polski brzmi zadowalająca sytuacja.
Również w rankingu państw, przedstawiającym oczekiwaną długość życia, Norwegia plasuje się wysoko nad Polską.. Zajmuje miejsce 20 ze średnim wiekiem 79 lat (niemniej jednak średnia wynosząca 79 zaczyma się od miejsca 15. i kończy na miejscu 30. różnica tkwi w ułamkach tych po przecinku..). Polska, natomiast, jest dopiero na 75 miejscu ze średnią 75 lat. Przypominam, że średnia oczekiwana długość życia, to kryterium, które było brane pod uwagę w rankingu na najlepszy kraj według wartości wskaźnika poziomu życia. Tak więc, średnia oczekiwana długość życia jak najbardziej decyduje o dobrych warunkach życia w poszczególnych krajach.
Norwegia znalazła się również w pierwszej 10 najbezpieczniejszych państw na świecie wraz ze wskaźnikiem zabójstw na poziomie 0.71 na 100 000 ludzi. Norwegia słynie z braku wojen, niepokojów politycznych a nawet klęsk żywiołowych.
 
3. Wszystkie rankingi pt. "W jakim kraju matki mają najlepiej", Norwegia bije na łeb wszystkie państwa, zajmując zawsze miejsce pierwsze bądź w ścisłej czołówce. Państwo bowiem słynie również z polityki prorodzinnej na bardzo wysokim poziomie. Dla porównania, w Polsce urlop macierzyński trwa 20 tygodni, a w Norwegii dobre drugie tyle bo aż 47 tygodni.. Ale to nie wszystko.. Urlop macierzyński można przedłużyć do roku, z tym, że wtedy, otrzymuje się już nie 100 % ale ciągle aż 80 % wynagrodzenia.. Jeszcze jakieś pytania?? Nie wspomnę o wysokościach zasiłku rodzinnego na dziecko, którego różnica dotycząca obu krajów jest naprawdę kolosalna i ujmując rzecz bezpośrednio, polski socjal to jedno wielkie nieporozumienie... Kwota przyznawana na dziecko w Polsce, nie oszukujmy się, wystarcza zaledwie na jedną paczkę pieluszek.. A takich paczek na miesiąc wiadomo, że potrzeba znacznie więcej.., w Norwegii za miesięczną kwotę zasiłku, kupimy około 30 paczek.. Reasumując, w ramach zasiłku na dziecko w Polsce zaopatrzymy je jedynie w jedną paczkę pieluszek, natomiast w ramach norweskiego zasiłku, jesteśmy w stanie nie tylko zapewnić podstawową higienę, ale jeszcze wykarmić i ubrać naszą pociechę. W Norwegii, zasiłek na dziecko przysługuje każdemu dziecku do ukończenia 18 roku życia włącznie bez względu na dochody. Zasiłek wynosi 970 koron. Dodatkowo, jest jeszcze zasiłek opiekuńczy, który przyznawany jest na opiekę nad dzieckiem od 1 do 2 lat, przysługujący pod warunkiem, że dziecko nie korzysta z całodniowego miejsca w przedszkolu (co oznacza 20 godzin tygodniowo lub dłużej). Zasiłek opiekuńczy wynosi 5000 koron miesięcznie na jedno dziecko w wieku 13-18 miesięcy i 3303 koron na jedno dziecko w wieku 19-23 miesięcy. Każdy chyba przyzna, że są to konkretne kwoty i konkretna pomoc.
4. Dbałość o środowisko i sumienna segregacja odpadów, to sprawa, w której Polska niestety jest daleko w tyle za innymi krajami.. Norwegia proponuje szereg rozwiązań, które zmuszają ale i zachęcają do segregacji. Jednym z nich, tym, który bardziej zmusza.. są duże kary. Do tych, które wręcz zachęcają, są oczywiście panty (od 1 korony do 2,5 za butelki i puszki), co więcej w sklepach można dostać worki na śmieci do segregacji zupełnie gratis! Ponadto Norwedzy sami organizują się i raz do roku dobroczynnie sprzątają. W Norwegii istnieje wiele takich społecznych organizacji pozarządowych, w których Norwegowie czynnie biorą udział.

5. A tak w ogóle otrzymania czegokolwiek gratis.. W Norwegii można wydrukować, skserować gratis, można zapakować elegancko prezencik w sklepie też gratis. Nie wspomnę o próbkach, które w Polsce często za umową wewnątrz np. drogerii, są po prostu odłączane od produktów i sprzedawane oddzielnie..
Przykładów jest oczywiście dużo więcej, w zimny dzień można tak na dzień dobry dostać kawę w dużym markecie, albo lizaka dla dzieciaka, by zajął się czymś, a rodzice spokojnie mogli zrobić zakupy. Ponadto można spotkać się z wieloma eventami i idąc spokojnie ulicą, dostać np. puszkę coli za darmo.
 
6. Patrząc na piękno natury, myślę sobie, Norwedzy naprawdę mają być z czego dumni.. W samej stolicy, możesz się poczuć jak na wakacjach nad morzem i w górach równocześnie.. Jeśli chodzi o samą geografię, tutaj też Norwegia stoi na szczycie pewnych rankingów.. Z uwagi na swoje położenie kraj posiada jedną z najdłuższych i najbardziej rozbudowanych linii brzegowych spośród wszystkich krajów świata. Norwegia jest też jednym z najbardziej wysuniętych na północ krajów świata i jednocześnie jednym z najbardziej górzystych. Fakt, długości na jaką się rozciąga cały kraj, pięknie różnicuje go pod względem geograficznym. No a widoki fjordów po prostu zapierają dech w piersiach.. Rzeźba natury jest niepojęta, niebezpieczna, ale budzi podziw swoim pięknem.
 
7. I już ostatnie, co mi przychodzi na myśl.. Zacznę od cytatu:
"Żebyś dorszowi włożył marchew do gęby, a pomidora pod ogon, nie stanie się łososiem".
 
Coś w tym jest ;). Cytat jest oczywiście przewrotny. Ale, co jak co, jak w Norwegii pisze, że podają świeżą rybę, to znaczy, że podają świeżą rybę. Koniec. Kropka. Nie wymaga to komentarza chyba?? Zwłaszcza w obliczu głośnej afery wokół smażalni ryb w polskim Kołobrzegu..
 
 



Off-topic
A swoją drogą.. tak zupełnie abstraktując od tematu.. to wierzycie w te nowoczesne metody nauki typu "SITA", bo do mnie jakoś niespecjalnie przemawiają.. 
Nie wiem czy to w ogóle możliwe a hasło "Tysiąc słów na minutę" póki co kojarzy mi się tylko i wyłącznie z moją córką.. ;) Wszyscy wtajemniczeni (czyt. rodzice) wiedzą o co chodzi ;))

24 komentarze:

  1. Wpis zainspirowany pewnie artykułem z onetu :)Plusów zamieszkiwania krajów skandynawskich jest bardzo dużo. Rząd dużo daje ale mieszkańcy potrafią to docenić, dbać o to. Mimo tych wszystkich dogodności, mi zawszę bedzie tęskno za walorami polskości, chociazby za górami:) i oscypkiemł;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yy a jaki artykuł? Nie czytałam.. raczej nie zaglądam na onet.. A temat wpisu już od dłuższego czasu chodził mi po głowie i wreszcie powstał :) Mnie jedyne za czym tęskno to ludzie, a sam kraj.. hm.. Taka prawda niestety, że standard życia jest o niebo lepszy.

      Usuń
  2. Jak czytam takie wpisy na blogu, to od razu na myśl przychodzi mi raj. W gazecie "Forbes" napisano niedawno artykuł o tym, że Norwegia jest najszczęśliwszym krajem na świecie. Z tego co piszesz, wcale mnie to nie dziwi.
    A tak z innej beczki to jakie są obecnie popularne imiona dzieci w Norwegii?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kwestii zarobkowej w Norwegii jedna osoba jest w stanie spokojnie utrzymać rodzinę. Myślę, że w niewielu krajach taka sytuacja ma miejsce.. i dbałość o obywateli nieporównywalna z innymi krajami. A co do imion.. to według statystyk najpopularniejszymi imionami w 2011 były Emma i Emil :) Ale bardzo popularne są też Mia, Ingrid, Anna, Sara, Maja, Nora, Thea i Sofie. A dla chłopca Elias, Mathias, Erik, Henrik, Magnus, Oliver i Jonas. Podaje link do rankingu imion dla dziewczynki i chłopczyka w poszczególnych latach: http://www.ssb.no/navn/ - można zaczerpnąć więcej inspiracji :) Może któreś przypadnie Ci najbardziej do gustu? :)

      Usuń
  3. Witam. Myślę Kinga, że przedstawiasz troszkę zafałszowany obraz Norwegii - to bardzo niebezpieczne. Jadąc tam, czy chcąc tam mieszkać nie powinniśmy widzieć li tylko ekonowmicznych benefitów norweskiej polityki. Nie piszesz nic o społeczeństwie norweskim, tak bardzo różnym od polskiego - nie piszę lepszego czy gorszego, bo każda nacja ma swoje plusy i minusy. Polacy jadąc do Norwegii z wizją 'zasiłek, 'zapomoga', 'jedna osoba pracująca da radę utrzymać rodzinę' popełniają ogromny błąd. To nie tylko benefity, to także obowiązki, dla nieznających zasada funkcjonowania społeczeństwa norweskiego mogące się wydawać jakimś idiotyzmem, a czasami i koszmarem. to co u nas wydaje się normalne i akceptowalne, w Norwegii może być uznane za poważne uchybienie i potem dziwimy się jakim cudem Barnevernet odbiera rodzinom dzieci, policja karze za to czy za tamto. Polacy muszą być świadomi ogromnych różnic kulturowych, a nie widzieć RAJ, jak pisze Izis ropą i łososiem płynący. Bo może się okazać dla wielu, że to nie RAJ, a Kraina Złośliwych i Nieczułych Trolli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego się spodziewałam, że temat okaże się trochę kontrowersyjny, wiadomo, że różni ludzie mają różne doświadczenia. Niemniej jednak, ja w swoim poście nie przedstawiłam zafałszowanego obrazu Norwegii, a celem postu było napisanie o zaletach, nie wadach. Nie uważam też, że miałoby to być niebezpieczne dla kogokolwiek. Niemniej jednak, zważywszy na warunki polskie, zwłaszcza w małych miastach, niestety czynnik ekonomiczny najczęściej jest powodem migracji.. Zgadzam się z Tobą oczywiście, że różnice kulturowe są, jednak nie aż takie jak np. między Polską a krajami Bliskiego Wschodu.. Ja, osobiście uważam, że wyjeżdżając na stałe do obcego kraju należy dowiedzieć się o nim jak najwięcej, a już mieszkając w nim, po prostu dostosować się do panujących tam norm.

      Usuń
    2. "...osobiście uważam, że wyjeżdżając na stałe do obcego kraju należy dowiedzieć się o nim jak najwięcej, a już mieszkając w nim, po prostu dostosować się do panujących tam norm..." i to jest postawa prawidłowa, ale niestety nie wszyscy taką mają. Wiedzą, że Norwegia jest pod względem finansowym o niebo lepsza, co potwierdzasz i Ty i wszelkie rankingi i to właśnie na podstawie takich opinii ludzie emigrują.

      "...a celem postu było napisanie o zaletach, nie wadach..." - różnice kulturowe nie są wadami danego narodu. Ale fakt, źle się wyraziłam, że przedstawiłaś zafałszowany obraz Norwegii. PO prostu nie napisałaś o innych aspektach Norwegii. Przepraszam.

      Natomiast to, że przedstawienie Norwegii jako ekonomicznego raju dla Polaków może być dla co poniektórych niebezpieczne postaram się uzasadnić w punktach.

      1. owszem, jest nam bliżej do Norwegii niż Bliskiego Wschodu, chociażby z bliskości geograficznej - ALE uważam, że no pod względem traktowania i wychowania dzieci przez niektóre polskie rodziny jest nam bliżej mniej demokratycznym narodom. W Norwegii klaps nie przejdzie, słowne poniżanie dziecka (głupolu itd)jest uznane za podstawę do ingerencji państwa w rodzinę - patrz Barnevernloven. Na stronach Bernevernet jest już chyba nawet polska wersja.

      2. Norwegowie to naród społeczny, czynnie biorący udział w życiu swoich małych społeczności i baczący na to, aby one dobrze funkcjonowały. Współpracują z policją, władzami, informują o wszelkich nadużyciach czy niepokojących sytuacjach. Wrócę znowu do dzieci. Nauczyciele czy opiekunowie dzieci w przedszkolach mają obowiązek zameldowania odpowiednim władzom o każdym przypadku naruszenia prawa. Wkracza Barnevernet i próbuje pomóc rozwiązać problem. niestety to może być postrzegane przez polskie rodziny jako naruszenie życia prywatnego. Przytoczę przykład z polskiego podwórka - zapłakana dziewczynka w szkole na zajęciach. Nauczyciel rozmawia z dziewczynką na osobości. po długich szlochach okazuje się, że mała (9 lat) jest przezywana w szkole, że gruba, dzieci się z niej śmieją, nikt jej nie lubi, a tata woła na nią pulpet i mówi, że się ma odchudzać, straszy, że będzie tylko jadała śniadania itd, itp. Nauczycielka poprosiła mamę dziewczynki o rozmowę, w sposób spokojny chciała zasygnalizować problem i ew. konsekwencje takiego stanu. Mama zrugała panią, ochrzaniła z góry i z dołu i zakończyła 'niech się pani nie wtrąca w nieswoje sprawy. i na tym koniec. podejrzewam, ze w Norwegii by to nie przeszło.

      Ostatnio pojawiło się w polskich mediach wiele dramatycznych programów i artykułów o dzieciach zabranych przez barnevernet - rodziny pozornie normalne wg polskich norm. wg norweskich musiało być to na tyle poważne, że stanowiło podstawę zabrania dzieci.

      W Norwegii dziecko nie jest własnością rodziców i ma swoje prawa. W Polsce wciąż wielu rodziców tak dzieci postrzega - chociażby powyżej przytaczana pani. Współpraca z policją i wszelkimi innymi instytucjami norweskimi jest czymś normalnym, w Polsce może być uznana za 'o społecznik się znalazł', 'kabel, denuncjator'

      Myślę, że są to dość istotne różnice w mentalności i nasi rodacy szukający lepszego życia na Płw Skandynawskim powinni być tego świadomi, nie tylko kwestii finansowych. Ja osobiście powyżej przedstwione cechy społ. norweskiego uznaję za zalety, ale jestem świadoma tego, że dla wielu moich rodaków mogą być one ciężkie do zaakceptowania.

      Usuń
    3. Droga Ewelino dziękuję za obszerną wypowiedź. Wszystko o czym piszesz jest absolutną prawdą, temat Barnevernet jest tematem rzeką, nie tylko na np. osobny post, czy artykuł, tak samo jak różnice kulturowe obu krajów. Swoją drogą to fajnie piszesz, właśnie taki bezpośredni i bepretensjonalny styl lubię najbardziej. Może też prowadzisz jakiegoś bloga? Ja również uważam, że ingerencja w sprawy dzieci i stawianie ich dobra jest wielką zaletą, bo znam niestety sporo przypadków w Polskich rodzinach, gdzie taka ingerencja byłaby wręcz wskazana, by ratować niczemu niewinne dzieci. Niestety polityka naszego państwa podchodzi do tych spraw zupełnie inaczej, więc być może norweska instytucja zbyt brutalnie ingeruje, ale może w tym tkwi jej skuteczność. Ktoś mądry kiedyś powiedział, że dzieci wychowujemy dla świata i nie są one naszą własnością. Ja myślę, że tak właśnie jest.. A mądry rodzic powinien sam szanować i znać prawa swojego dziecka. Filmy o odbieraniu dzieci, puszczane w polskiej tv, temat bardzo wyolbrzymiają, faktycznie procent polskich rodzin w takich sytuacjach jest niewielki. Prawie wszystkie te tragiczne sytuacje wynikały z niewiedzy, większośc wypowiadających się w tych filmach rodziców nawet nie miało pojęcia o istnieniu takiej instytuacji jaką jest Barnevernet..

      Usuń
    4. Temat już dość stary, ale komentarze na tyle ciekawe, że i ja muszę się wypowiedzieć. Dobrych parę lat temu, jako świeżo upieczona maturzystka zostałam namówiona przez koleżankę z klasy do wyjazdu do pracy, właśnie do Norwegii. Wujek koleżanki nam po znajomości załatwił robotę, więc nic tylko jechać. Zwłaszcza, że po nauce w polskim liceum człowiek wyjechałby gdziekolwiek byle dalej. Na zapoznanie się z kulturą Norwegii miałam niecałe trzy tygodnie. Zderzenie z norweską kulturą było więc bardzo spontaniczne. Zakochałam się po pierwszym tygodniu,i spędziłam tam prawie rok. Już po dwóch tygodniach prawie w stu procentach przystosowałam się do tej kultury, bo to było prawdziwe objawienie i owszem - raj na ziemi. :)
      Najchętniej zostałabym tam od razu. Kiedy wróciłam do Polski pierwszy tydzień cały czas płakałam, tak było mi tu źle. Nawet powietrze wydawało mi się obrzydliwe i duszące, nie mogłam spać, a polskie lato było horrorem. Nie mówiąc już o polskiej rzeczywistości. Całe życie nie znosiłam Polski, ale po powrocie z Norwegii było gorzej niż kiedykolwiek, bo zaczęłam szczerze nienawidzić ojczystego kraju i marzyłam tylko o powrocie do tego raju. I nie chodziło tylko o kwestie finansowe, ale przede wszystkim o tą odmienność kulturową i to jak dobrze się tam czułam. Oczywiście nie wszystko w Norwegii jest idealne np. męczy mnie ich nadmierna tolerancja, ale Norwegowie to tak pozytywni i mili ludzie. U nas ciężko znaleźć choć kilka ludzi o takim usposobieniu, podczas gdy tam jest o norma. Od paru lat robię wszystko by wyjechać tam na stałe - kończę sprawy w Polsce, użeram się ze sprzedażą swojej klitki (znaczy się mieszkania), a w międzyczasie intensywnie uczę języka, bo jednak jest strasznie ciężki. Jeśli coś w norweskiej kulturze może być szokujące dla Polaka to właśnie fakt, że tam jest za dobrze. Nie wiem jak wygląda tam kwestia edukacji i dzieci, ale gorszej niż w Polskich szkołach nie ma chyba nigdzie na świecie (no może prócz Japonii). Polska i cały system - czy to szkolny, czy prawny, czy administracyjny - to coś skrajnie chorego. Żyjąc w tak chorym kraju nic dziwnego, że jest dla nas szokiem obcowanie z kulturą, która żyje normalnie, a państwo traktuje mieszkańców jak istoty ludzkie. I tak, Norwegia to raj, zwłaszcza na tle bagna zwanym Polską... Nie ma się co bać wyjazdu i szoku kulturowego, bo jedyne co złego może nas spotkać to załamanie, kiedy trzeba będzie wracać. ;)

      Usuń
  4. Co to za "lanie wody"? Jakis idylliczny obraz panstwa jak z bajki...Chyba zyjesz w Domku z Piernika i z niego nie wychodzisz.Ciemna strona Norwegii tez istnieje.Panstwo ma nemalze absolutna kontrole nad obywatelem, powszechne jest naduzywanie alkoholu w Norwegii.Problem narkomanii, zwiekszajacego sie ubostwa wsrod imigrantow,w wielu przypadkach nieuzasadniona ingerencja Barnevernet i odbieranie dzieci...Kontrowersyjny nie jest temat ale to co ty wypisujesz,jak to czytam przychodzi mi na mysl pewne przyslowie:"Zapomnial wol jak cieleciem byl".Pozwol ze posluze sie tu twoim cytatem:(...)Patrząc na piękno natury, myślę sobie, Norwedzy naprawdę mają być z czego dumni.. W samej stolicy, możesz się poczuć jak na wakacjach nad morzem i w górach równocześnie...(...)Gwoli przypomnienia,Polska tez ma byc z czego dumna.Nie bede juz ci wymieniala, kazdy wie ze u nas tez sa piekne miejsca...Podsumowujac, przydaloby ci sie troszke obiektywizmu,a nie tylko pisania ze wszystko tu jest naj(w dobrym tego slowa znaczeniu)...
    Na sam koniec cytat z Ewelinki ktory oddaje groze sytuacji:(...)" Myślę Kinga, że przedstawiasz troszkę zafałszowany obraz Norwegii - to bardzo niebezpieczne.(...)
    Koniec cytatu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Czytelniczko bardzo się mylisz co do mojej osoby, żyję jak normalny przeciętny człowiek. O związku imigrantów z zakłócaniem spokoju w Norwegii już zdążyłam wspomnieć, o Barnevernet też i jeszcze raz podkreślę, że to co w Polsce nie jest "nieuzasadnioną ingerencją", w Norwegii może być. Dlatego decyzja o wyjeździe do innego kraju musi być świadomą decyzją popartą wiedzą na temat tego kraju. Nie wiem dlaczego już druga osoba sugeruje, że mój post jest bardzo niebezpieczny, tak jakby to właśnie ludzie na jego podstawie mieli decydować się o wyjeździe do Norwegii.. Następna rzecz, którą chcę Ci uświadomić, to każdy na swoim blogu ma prawo "do wypisywania" tak jak to ujęłaś, tego co mu się żywnie podoba i subiektywizm na prywatnym blogu jest chyba rzeczą normalną? Każdy sam decyduje o czym chce pisać, ja chciałam pisać o tym, co mi się podoba w Norwegii i o rankingach, w których przoduje. Przytoczenie przysłowia "Zapomniał wół jak cielęciem był", nijak pasuje do całej sytuacji. Nie rozumiem do czego się odnosisz w tej chwili? Nie napisałam, że w Polsce nie ma pięknych miejsc.. pisałam o Oslo, a swoją drogą w stolicy Polski nie popodziwiasz ani gór ani morza. Zarzucając mi "lanie wody", zastanawiam się, czy dobrze znasz znaczenie tego określenia.

      Usuń
    2. W Polskiej stolicy można podziwiać piękne trzydziesto kilometrowe korki, burdel w komunikacji miejskiej odkąd otworzyli drugą linię metra, naciągactwo ztm, który każe płacić mandat, za to że bilet 20 minutowy stracił ważność w korku między jednym(!) przystankiem, ciągłe podwyżki z dupy wzięte, marnowanie pieniędzy ludzi na malowanie na kolorowo pęknięć w chodnikach w imię wielkiej sztuki, podczas gdy jedna z ważniejszych ulic w dzielnicy wygląda jak ser szwajcarski, zamykanie ważnych ulic na 5 lat, bo metro się buduje, usuwanie dogodnych połączeń autobusowych po to by dodawać nowe linie dublujące inne, zabieranie mieszkańcom jedynej łączki do spacerów z psami, bo trzeba budować osiedle, zabieranie ogródków działkowych bo trzeba budować osiedle, wycinanie jedynego, miłego lasku w okolicy, bo osiedle, robienie wysypiska śmieci w środku jednej z najgęściej zaludnionych dzielnic, stawianie kościoła z dzwonnicą 10 metrów od bloku i 2 metry od żłobka, po czym napieprzanie po 5 minut, w trzy wielkie dzwony kilka razy dziennie również o 6 rano i po 22, malownicza rzeka cuchnąca gównem (tak, Wisła). To wszystko codzienność jakże urodziwej i pięknej polskiej stolicy. Mam tu mieszkanie do sprzedania, jakiś amator "pięknego polskiego kraju" chętny?
      A co do zarzutu o zapominaniu. Sama o niczym innym nie marzę by raz na zawsze zapomnieć o Polsce, kiedy będę już mieszkać nad fiordami. ;)
      Pozdrawiam Cię Anonimie i wybacz lanie wody, ale piękno polskiej stolicy mnie tak zainspirowało. :)

      Usuń
    3. hehe tez tak mysle i pozdrawiam z Warszawy usmialam sie wszystko trafione :))

      Usuń
  5. Witam serdecznie. Napisz proszę, czy miałaś kiedykolwiek styczność z pracownikami Barnevernet, bądź Twoi znajomi/inne osoby w przedszkolu? Nie chodzi mi o opis sposobu działania ani o cały post na ten temat, bowiem przeczytałam już chyba wszystkie możliwe informacje w internecie łącznie z wyciągiem z ustawy o działalności tego organu. Napisz proszę chociaż tu w komentarzach, czy ingerencje są rzeczywiście częste i uzasadnione, czy żyjecie w spokoju i nie martwisz się tym na zapas. Ja przeprowadziłam się do Norwegii dość niedawno i nie wiem jeszcze co o tym myśleć, nie mam doświadczenia i sprecyzowanego zdania na ten temat. O działaniu Barnevernet wiem sporo z teorii, oprócz tego, czy żyjąc w Norwegii rzeczywiście ingerencja jest tak częsta i dramatyczna w skutkach jak to polskie media opisują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem o co Ci chodzi ja też właśnie tak się bałam, do tego stopnia, że bałam się otrzepać spodnie z piachu córce na placu zabaw, żeby przez okno ktoś nie pomyślał, że klapsa dostaje.. Też się naczytałam mnóstwo.. A co do praktyki.. to wiem od mojej koleżanki, która mieszka poza Oslo, miasteczko, gdzie na osiedlu tylko oni są Polakami, reszta Norwedzy, w przedszkolu tylko jej dziecko Polak, i miała przypadek, że dzieci jak to dzieci aktywne, z siniakami przychodził nieraz i pani podpytywała go czy nie jest bity w domu. Z kolei Polce, którą ona zna z widzenia, odebrano dzieci po tym jak w sklepie je uderzyła, ekspedientka zadzwoniła po policję. Te przypadki, które są w polskiej tv ja uważam, że to jest tak, że tu prawo nie pozwala na takie zachowania w stosunku do dzieci i wg. tego ta ingerencja jest zawsze uzasadniona. Dlatego jeśli jesteś tego świadoma i wiesz czego nie wolno robić, możesz być spokojna. Mogę poradzić żeby jak najwięcej rozmawiać z opiekunami w przedszkolu, zawsze się przywitać z nimi, zamienić słowo, zapytac o dziecko. Z dzieckiem zawsze pożegnać i przywitać przy odprowadzaniu, nie opuszczać żadnego spotkania z rodzicami. Ja pamiętam, jak moja córka jakoś na samym początku przedszkola, przecięła szyję zasłonką "makaron", bawiła się nią i to była dosłownie chwila jak przybiegła z płaczem, a szyja wyglądała jakby ją ktoś dosłownie dusił, myślałam, że umrę i modliłam się żeby to szybko się zgoiło.. niestety ponad tydzień rana była, ale poszłam do przedszkola i opowiedziałam o tym zdarzeniu co się stało. Ważne też żeby np. nie całować w usta dzieci, jak ktoś ma w zwyczaju taki buziak, zwłaszcza tata. Oni tu bardzo obserwują nas rodziców, dzieci są dziećmi i oni rozumieją różne zachowania. Ja obawiałam się naprawdę wielu rzeczy, nawet tego, że mimo 27 lat wyglądam bardzo młodo i że to też może być źle zrozumiane i naprawdę przeżywałam non stop.. Ale potem zaczęłam poznawać opieknunów, oni nas, naszą córkę, widzą zawsze jak się cieszy jak po nią przychodzimy, jak biegnie do nas jak nas tylko zobaczy. Także już się uspokoiłam.. no i ja mieszkam w Oslo, a tutaj jest troszkę inaczej, bardzo multikulturowo, nie ma środowiska tak jak opisywałam u mojej koleżanki, że sami Norwedzy. Moi sąsiedzi też mają dzieci małe.. więc.. już żyję spokojnie. Moja koleżanka spotkała się też raz w dużym sklepie po klapsie, podeszła do niej jakaś Norweżka i powiedziała: "Jak chce pani mieć dzieci przy sobie, tutaj nie wolno bić". Ona zwróciła uwagę, a inna od razu zadzwoniła. Najważniejsze to bardzo uważać, nie krzyknąć nawet w miejscach publicznych, wiadomo, że dzieci potrafią nieraz doprowadzić do białej gorączki, ale trzeba się pilnować, no i jak w domu jest spokój, dobre relacje z opiekunami w przedszkolu, czy w szkole, to wszystko jest w porządku. Dobrze też wybrać małe przedszkole, wtedy poznasz wszystkich. Także Droga Czytelniczko, nie żyj w stresie, tak ja na początku. Jak będzie wszystko w porządku, nikt nie będzie ingerował..

      Usuń
  6. Dziękuję Ci serdecznie za tak obszerny post. Niedługo stanę przed wyborem norweskiego przedszkola dla mojej starszej córki i Twoje rady są mi bardzo cenne. Moich córeczek nie biję, o to się nie martwię. Najbardziej obawiam się (i to mi czasem dosłownie spędza sen z powiek na pół nocy), że ktoś sobie coś wymyśli, jakiś sąsiad wpadnie na pomysł, że u nas "źle się dzieje" lub coś w tym stylu i dla samego sprawdzenia Polaków (czy też z zawiści lub innych dziwnych pobudek) wezwie służby, które mogą nam odebrać dzieci. O ile w Polsce takie niesłuszne pomówienia i fałszywe oskarżenia można rzetelnie wyjaśnić choćby nawet na drodze sądowej i wszystko wraca do normy, o tyle w Norwegii jestem przerażona tym, iż zabrane dzieci nie wracają do rodziców, choćby udowodnili, że niczym oni nie zawinili, a urzędnicy uzasadniają to przywiązaniem dzieci do nowej rodziny. W głowie mi się to nie mieści i tego najbardziej się boję. Sama nie wiem, czy przywyknę i bać się przestanę, czy po jakimś czasie spakuję męża, dzieci i wrócimy do Polski, bądź przeniesiemy się jeszcze gdzieś indziej. Strasznie to wszystko trudne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się, ja też tak panikowałam pod tym względem i teraz naprawdę już to wszystko odeszło.. a gdzie mieszkacie/będziecie mieszkać w Norwegii? Przypadki z zabieraniem dzieci dotyczą głównie rodzin niepełnych, patologicznych, większość to rodziny gdzie jedno z rodziców jest Norwegiem, czyli "mieszane" rodziny pod względem narodowości. Większości przypadków gdzie sąsiad dzwonił (że rodzice są pod wpływem alkoholu) to Polak na Polaka.. niestety.. Z zawiścią od innych narodowści jeszcze w życiu się nie spotkałam.. Nasi sąsiedzi są głównie tureckiego pochodzenia i raczej nikt się tu nikim nie przejmuje.. Mieszkamy w bloku, na klatce są 2 mieszkania i w sumie tylko sąsiadów z naprzeciwka jako tako "kojarzymy". To jest też ważne, że nie można być pod wpływem alkoholu, wiem, że czasami fajnie jakieś winko wieczorkiem z mężem kulturalnie wypić i nam się zdarza czasami ale w godzinach kiedy dziecko już dawno śpi. Poza tym znam sytuację, gdzie policja wkroczyła po telefonie sąsiada (ale sytuacja była taka, że mąż-Polska rodzina-zachowywał się bardzo agresywnie i był pod wpływem alkoholu), policja wkroczyła i prosto do pokoju dzieci, gdy zobaczyli, że dzieci spokojnie śpią, konsekwencje były takie, że ów Polak miał dwa miesiące próby, co polegało na tym, że musi się obowiązkowo meldować na posterunku w określonych terminach a policja mogła w każdej porze dnia i nocy sprawdzić, wejść do mieszkania w tym okresie. Także nie zawsze jakieś interwencje kończą się tak drastycznie.. A o innych rzeczach, związanych z przedszkolem, sporo informacji znajdziesz w moich poprzednich postach, również jak zapisać dziecko przez internet krok po kroku. Wszystkie posty dotyczące przedszkola są w osobnej zakładce przedszkole. Pozdrawiam serdecznie i cieszę się, że okazałam się pomocna :)

      Usuń
  7. Mieszkamy niedaleko Bergen, na wyspie Sotra. Póki co, w okolicy znamy tylko sąsiadów-Norwegów, którzy mieszkają nad nami i też mają dzieci. Nie mieszkamy tam długo, dopiero od listopada, z czego pół grudnia ze względu na święta spędziliśmy w Polsce, a że obie dziewczynki poważnie pochorowały się w styczniu, to musiałam z nimi zostać cały miesiąc w Polsce. Teraz, zaopatrzone w drugą już dawkę antybiotyku, możemy w końcu lecieć. Ostatnim postem podniosłaś mnie na duchu, dziękuję! Jeśli chodzi o przedszkole, wyprawkę i inne informacje, to przyznaję, że przeczytałam całego Twojego bloga, zamierzam z niego korzystać i czytać dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę :) Ja wszystko o przedszkolu piszę na podstawie naszego przedszkola tutaj w Oslo. Norweskich dzieci nie ma w sumie za dużo u nas. Ale jakbyś chciała więcej się dowiedzieć na jakikolwiek temat dotyczący przedszkola, to pisz. Mam koleżankę, której dzieci chodzą z samymi Norwegami. Wiem jak ważne jest to i dla rodziców i dla samych dzieci żeby się nie wyróżniać. Dlatego, dopiszę jeszcze co do wyprawki, że norweskie dzieci chodzą w kombinezonach Helly Hansen (oznaczone HH), bielizna 100 % merino ull to najbardziej popularna jest firma Janus, w przypadku butów na zimę Sorel. To pierwsze mi przyszło na myśl.. AA i jeszcze używają takich czapko-szalików i szalików-kołnierzy, dla wygody, bo nie wszystkie dzieci umieją wiązać szalik, no i jest bezpieczniej bo nie wiąże się nic u szyji i cieplej, bo przylega dobrze. Jak sobie coś ważnego jeszcze przypomnę, to na pewno napiszę. Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Witam,nie wiem czy wiadomość dotrze do osoby Anonimowy ,ale też mieszkam na Sotrze, może mogłybyśmy się kiedyś spotkać,pozdrawiam, Magda

      Usuń
  8. Jesli ktos zna ceny kupna i wynajmu domów i mieszkań w Hordaland-Bergen mniej więcej prosze o posta. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj! Ja mieszkam w Oslo, ale łatwo możesz sprawdzić ceny wynajmu i kupna mieszkań i domków w Bergen na stronie www.finn.no - klikasz w Eiendom a następnie - Bolig til salgs (domy na sprzedaż) albo Bolig til leie (do wynajęcia) a potem już własne ustawienia, czyli miasto Bergen, następnie gmina i pozostałe ustawienia, które Cię interesują czyli metraż, liczba pomieszczeń, cena - można ustawić rosnąco-malejąco. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  9. Tak sobie przeczytałem powyższy Twój wpis na temat za co Kochacie Norwegię i powiem Ci szczerze, że wcale się nie dziwię, też chciał bym kochać za to samo POLSKĘ, ale niestety kocham ją jedynie za to, że jestem Polakiem i za to, że to moja Ojczyzna, przepraszam innych to czytających, a właśnie za co ja przepraszam? przecież każdy może mieć własne zdanie :) .
    Powiem Ci, że podobnie jest w Hiszpanii, mamy tam przyjaciela, często u niego bywaliśmy i wciągu zaledwie miesiąca pobytu, a już jak było to kilka razy w roku to tym bardziej, mogę śmiało powiedzieć, że wiele z tego co powyżej napisałaś o mentalności ludzi czy opiece nad matkami i dziećmi to wypisz wymaluj to samo.
    Nigdy nie zapomnę jak kiedyś na szybko chwyciłem żonę za rękę i pognaliśmy pod pobliską ichniejszą szkołę. Mówię do niej... patrz co się dzieje... nie wierzyła własnym oczom. Był czas gdy dzieci przychodziły do szkoły rano, Guardia Civil zamknęła całą ulicę dla ruchu aby dzieci mogły bezpiecznie dotrzeć na lekcje... a o przedszkolach to już wogóle nie ma co pisać aby w kompleksy nie popaść, a u nas co rano obserwuję wyścigi kierowców którzy niczym w rajdzie MonteCarlo podjeżdżają z impetem pod przedszkole, lawirując ze znaczną prędkością wokół już zaparkowanych aut z których rodzice wysiadają z maluchami... BRAWA tym bardziej, że ci napaleńcy w pojazdach, zaraz sami będą wysiadać i prowadzić swoje pociechy do przedszkola, cud jakiś, że do tej pory, a jesteśmy związani z tym przedszkolem już kilka ładnych lat... nikt tam jeszcze nie zginął...

    REDPOINT

    OdpowiedzUsuń