Dzisiaj zapraszam na relację z zakończenia roku w naszym przedszkolu. Jednak zanim to nastąpi chciałam napisać kilka słów wprowadzenia odnośnie wszystkich moich wpisów na temat przedszkola.
Otóż pisząc o przedszkolu przede wszystkim chcę Wam przedstawić pewien kontrast, pokazać jak różni się polskie przedszkole od norweskiego. Robię to między innymi dlatego, że w internecie powstało wiele mitów na temat norweskiego przedszkola a komentarze rodziców, którzy akurat stali przed dylematem zapisania dzieci do przedszkola w Norwegii, przepełnione były strachem. Dlatego ja opisuję tutaj życie z naszego przedszkola, pokazując Wam, że wcale nie jest "takie straszne" jak o nim piszą inni, a już na pewno nie z perspektywy dzieci. Dlaczego to robię? Ja sama byłam w takim momencie, stałam przed wizją zapisania mojej córki do przedszkola w Oslo i czytając coniektóre posty na forach byłam przerażona. Dzisiaj wiem, że nie miałam powodów, większość z tego co przeczytałam, owszem, okazało się prawdą np. to że dzieci po całych dniach bez względu na pogodę siedzą na dworze, co było przez polskich rodziców sytuacją wręcz nie do przyjęcia, przedstawioną w bardzo negatywnym świetle. Ja osobiście widzę w tym same pozytywne strony, przebywanie na świeżym powietrzu, ruch na powietrzu, wyposażenie przedszkola, o którym już pisałam, a które nie pozwala na nudę podczas spędzania czasu na dworze, zahartowanie i brak chorób trudno szukać w tym czegoś złego. Posty, z którymi się spotkałam w internecie często też miały charakter demoniczny. Weźmy za przykład chociażby tę pogodę. Już pisałam w którymś z postów, że są granice pogodowe i w naszym przedszkolu dzieci na pewno nie bawią się na dworze podczas siarczystego mrozu czy ulewy. W ogóle większość postów na temat norweskich przedszkoli przesiąknięta jest samymi negatywnymi spostrzeżeniami, nikt nie pisze o tych dobrych rzeczach. O nich z pewnością za to przeczytacie w moich postach. Owszem mnie również zdarza się czasami być czymś zaszokowaną np. ostatnio podczas zabawy dzieci na dworze, nagle spadł spory deszcz i dzieci miały "naturalny prysznic", mogły porozbierać się do majtasów i dopiero do środka. Początkowo gdy mówiła mi o tym jedna z opiekunek, myślałam, że to żart. Ale po chwili córka potwierdziła jej słowa ;) Ale nieustannie to powtarzam na moim blogu, że dzieci nie posiadają się z zachwytu i radości, moje dziecko wraca z przedszkola zawsze zadowolone, brudne (ubrania nadają się na raz), często z piachem i kamykami w skarpetkach, po kieszeniach i we włosach nieraz, czasem z wymalowaną buzią mazakami do twarzy. Ale zawsze pełne wrażeń, zawsze ma co opowiadać, z radoscią idzie następnego dnia.
No ale do tematu.. A więc od samego początku będą różnice między polskim a norweskim zakończeniem przedszkola. Będą też oczywiście podobieństwa. No więc, cała imprezka odbyła się na dworze, na podwórku przedszkolnym, co jest standardem jeśli chodzi o tego typu imprezy. Na zakończeniu w Polsce, dzieciaki występowały przed nami, rodzicami w pięknie przygotowanej i przystrojonej sali, impreza więc miała charakter bardzo uroczysty. W Norwegii, występy odbyły się na dworze, dzieci stały na piasku. W jednym i drugim przypadku uroczystości z okazji zakończenia roku towarzyszyła przemowa dyrektorek. Z tą jedną różnicą, że polska pani dyrektor ubrana była w elegancką sukienkę i szpilki z uczesaniem prosto od fryzjera, a norweska pani dyrektor ubrana wizytowo na swój sposób (w swoim stylu), a dokładnie legginsy w kolano i tunika na ramiączkach, która zresztą odsłaniała sporej wielkości tatuaż na przedramieniu :) Do tego płaskie obuwie. Obie panie w dość zaawansowanym wieku około 50 lat. Już tłumaczę z czego wynika taki strój dyrektorki i opiekunów w norweskim przedszkolu... Otóż wszyscy oni wspólnie występowali razem z dziećmi, skacząc do wtóru piosenkom, robiąc inne "wygibasy", o których była śpiewana piosenka, i nie były to tylko "pajacyki" ;) Ale i to nie wszystko. Grono pedagogiczne również miało swój występ, a mianowicie teatrzyk z podziałem na role. Opiekunowie naprawdę się spisali i byli niesamowicie zabawni, modyfikując głos przy odgrywaniu różnych postaci. Zresztą chyba pan, który grał trolla leżąc na piachu pod ławką i czyhając na niewinne zwierzątka, nie byłby zbyt przekonywujący w garniturze, a przyczepione zwierzęce uszy nie komponywałyby się świetnie z elegancką sukienką :D
Cała uroczystość była też podzielona na występy grupy maluszków, które prezentowały znane zabawy, w które się bawią, takie jak "stary niedźwiedź". Osobne przedstawienie miała też grupa dzieci szkolnych, które opuszczały przedszkole. Te dzieci zostały przywitane zabawnymi wierszykami na swój temat z dołączoną pochwałą lub śmiesznym żartem, np. "Dziewczynka X jest najlepsza w dokuczaniu panowi Y" a wszystko w oprawie śmiechów i oklasków rodziców. Każde dziecko opuszczające przedszkole otrzymywało teczkę swoich prac, płytę ze zdjęciami i nagraniami z pobytu w przedszkolu, nagrodę najczęściej w postaci książki i różę. Dodatkową atrakcją były też losy, dzieci, po zakupieniu losów brały udział w losowaniu nagród, które ówcześnie zakupili i zapakowali rodzice.
Ostatnia rzecz, o której chcę napisać, to poczęstunek. Tutaj zamiast znanego w Polsce zwyczaju "składki", każdy rodzic przygotowuje jakieś jedzenie i przynosi ze sobą. Tworzy się taki szwedzki stół. Podobnie jak było przy okazji FN-dagen, pamiętacie ten post? Wtedy trzeba było przynieść jedzenie regionalne. Mój polski (ale z norweskich produktów) bigos.. hm.. nie cieszył się wielkim powodzeniem :D Dlatego tym razem zdecydowałam się na coś, co według mnie zawsze cieszy się "wzięciem", zwłaszcza przez dzieci. I przygotowałam kolorowe cupcakes :) Oprócz nich, na stole pojawiło się pare ciast, potraw na bazie kurczaka i ryżu/kaszy kus kus, naleśniki, krokiety, sałatki i inne. Muszę się pochwalić, że moje babeczki zniknęły w mgnieniu oka :) Oto jak się prezentowały:
Aha przepis oczywiście od Iz najlepszy na świecie (znajdziecie na moim blogu). Muszę się tylko troszkę wytłumaczyć z dekoracji.. robiłam je w wielkim pośpiechu po pracy, żeby zdążyć, na pewno gdybym miała więcej czasu byłyby o niebo staranniejsze :)
Off-topic
Chciałam podziękować serdecznie wszystkim, którzy wzięli udział w mojej ankiecie. Na zadane pytanie: "Po wyjeździe z Polski, najbardziej tęsknie za", z 40 oddanych głosów 80% odpowiedziało, że za rodziną i przyjaciółmi, 25% za polską kuchnią i potrawami, 20 % za polską przyrodą i 10% za polską TV i ulubionymi programami. Jeszcze raz dziękuję za udział w wspólnej zabawie. Zdecydowana większość tęskni za bliskimi ludźmi, co nikogo z resztą nie powinno dziwić..
witam, moja córcia niebawem będzie obchodzić swoje pierwsze urodzinki, a od 5 sierpnia rozpoczyna przedszkole. Chciałabym trochę dłużej pobyć z nią w domu, ale niestety trzeba wracać do pracy. Zanim znalazłam Pani blog też naczytałam się różności o norweskich przedszkolach, nie powiem, że bardzo się bałam, ale niepokoiły mnie niektóre fakty, ale odkąd czytam Pani wpisy przestałam szukać innych informacji. Dziękuje za wszystkie wpisy o przedszkolu i proszę o jeszcze :) NAtalia
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę że w ten sposób mogę pomóc poprzez opisywanie własnych doświadczeń na temat tego jak w rzeczywistości działa norweskie przedszkole. Jak będziesz miała chwilę daj znać, czy córcia idzie do przedszkola w Oslo czy gdzieś indziej. Pozdrawiam cieplutko i życzę powodzenia :)
UsuńW najblizszy piatek mamy spotkanie w przedszkolu, strasnzie ciekawa jestem tego dnia :). My z zachodu Norwegi, blisko Bergen, a dokładniej z wyspy Osterøy :)
UsuńNatalia
Super:) czyli dopiero zaczyna tak ? Gratulacje dla dziecka i nie zrazaj sie ze w pierwszy dzien nie zrozumiesz nic albo Twoja pociecha nie od razu zacznie bawic sie z innymi dziecmi. Przez pierwsze 3-4 miesiace duuuuzo sie zmieni:) zycze powodzenia i bedzie mi milo jesli napiszesz nam o swoich wrazeniach :) Pozdrawiam cieplutko
UsuńWitam cieplutko.
OdpowiedzUsuńMam do Pani pytanie, odnosnie pracy w przedszkolu.
W tym roku skonczylam szkole, liceum, zdalam mature i tutaj nasuwa sie moje pytanie, jesli podejme studia w Polsce, zwiazane z pedagogika, albo nawet ukoncze kolegium nauczycielskie na kierunku pedagogika wczesnoszkolna z przedszkolna to czy moje dokumenty mialyby jakies znaczenie w Norwegii?
Przepraszam najmocniej za zawracanie Pani glowy,
pozdrawiam serdecznie, Lidia.
Witam serdecznie i z checia odpowiadam, ze jak najbardziej :) Nostryfikacja czyli uznanie dyplomu przewaznie potrzebna jest w przypadku wyksztalcenia w sektorze medycznym, lub upowaznien prawniczych, lotniczych. Pozdrawiam cieplutko :)
UsuńLidio - to i ja dodam coś od siebie. w przypadku zawodów związanych z edukacją nie jest konieczna aż tak poważna rzecz jak nostryfikacja. Warto jednak jest mieć uznane w Norwegii wykształcenie zdobyte w Polsce, a tym zajmuje się NOKUT http://www.nokut.no/en/.
OdpowiedzUsuńTutaj przesyłam link z listą zawodów, w których konieczne jest posiadanie dokumentu dot. uznania wykształcenia.
http://www.nokut.no/en/Students-and-job-applicants/Regulated-professions-in-Norway/List-of-professions/
Nawet jeśli pracownicy przedszkoli, np barnehageassistent nie muszą mieć uznanego wykształcenia, to zawsze jest to 'lepiej' widzianie.
Pozdrawiam.
Mieszkam z 3,5 roczną córcią od 3 m-cy w Norwegii, pracuje tu mój mąż, spakowałyśmy walizy i jesteśmy;-) Jest to malutka wieś, ok. 350 mieszkańców. Parę tygodni temu zapisaliśmy Olę do przedszkola,Pani Dyrektor pozwoliła nam przychodzić na parę godzin, żeby Ola się oswajała z dziećmi, z językiem i z pogodą;-) A od 1 sierpnia mamy już załatwione oficjalnie 4 dni w tygodniu, pierwsze dni ze mną a potem mała sama. Tak wcześnie, bo na września mam termin porodu drugiego dzieciątka i P. Dyr. pomyślała, że tak będzie dla nas wszystkich lepiej :-)Oczywiście do tego czasu ma sprowadzić dla Oli książki i wywiesić obrazki z napisami po norwesku i po polsku i takie tam... Przedszkole jest cudne, razem jest 17 dzieci od 1 roku do 6 lat, wszyscy bawią się razem,a jeśli chodzi o zajęcia edukacyjne to 1-3 lat - jedna grupa/ 4-6 lat - druga grupa. Do dzieci są 4 opiekunki (przewspaniałe osoby),na szczęście mówią po angielsku bo ja jeszcze nie umiem norweskiego. Wszystko mi objaśniają i "uczą" nas norweskich słówek :-) Niejedno polskie przedszkole nie umywa się do tego tutaj, bałam się, bo jak piszecie, nastraszyli mnie, ale wydaje mi się że nie ma się czego bać,opiekun jest cały czas w kontakcie z rodzicami... Moja Olcia po tych dniach jest zachwycona, dogaduje się z dzieciakami na migi, zjada wszystko co jej podstawią pod nos i wracamy po paru godzinach zmęczone i szczęśliwe,potem musi wszystko opowiedzieć tacie i buzia jej się nie zamyka... niesamowite,co? BTW... Twój blog jest SUPER... ale już to wiesz :-) Pozdrawiam, Justyna
OdpowiedzUsuńBardzo dziekuje za mile slowa i tak obszerna relacje :)) Ciesze sie ze jestescie zadowoleni :) i ze piszesz tak jak ja prawde o tym jak to wyglada :) zycze powodzenia i duzo szczescia rowniez w zwiazku z druga Pociecha :) Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieje ze nie bedziesz miala nic przeciwko jesli zacytuje Twoja wypowiedz jeszcze raz w poscie.
UsuńJestem dumna z Twoich babeczek :) fajnie udekorowane no, no ... ;)
OdpowiedzUsuńJa też :) Dziękuję :)))
Usuń