Przedwczoraj mieliśmy małą imprezkę w przedszkolu, a mianowicie spotkanie rodziców przy kawie razem z przygotowanym przez dzieci teatrzykiem. Wprawdzie nasza córcia nie występowała jako żadna postać, a dokładnie zwierzątko, ale i tak byliśmy z niej baaardo dumni bo pięknie i głośno śpiewała piosenki razem z innymi dziećmi, co było rolą całej grupy. Do tej kawki, mieliśmy wspaniały poczęstunek, a mianowcie przepyszne bułeczki, własnoręcznie zrobione przez nasze dzieci poprzedniego dnia. Słodkie.. prawda? I przepyszne.. no i na koniec przepiękna róża.. :) A dzisiaj tak się jakoś fajnie złożyło, że weszłyśmy z córką do przedszkola i akurat na telebimie wyświetliło się zdjęcie naszej rodzinki z tej imprezki :) Często podczas uroczystości lub zwykłych zajęć, opiekunowie robią dzieciom zdjęcia, które potem są wyświetlane w postaci pokazu slajdów na telebimie przy wejściu do przedszkola.
Nasza córcia była po prostu przeszczęśliwa, że robiła te bułeczki, opowiadała nam, że zrobiła jedną dla mamy i poprosiła panią o więcej ciasta, żeby zrobic też bułeczkę dla taty.. :)
To wydarzenie, zachęciło mnie żeby napisać więcej na temat tego, co dzieci robią w norweskim predszkolu. Sporo już na ten temat pisałam, podając dokładny rozkład dnia. Ale chciałam dopisać jeszcze więcej.

Mnie podoba się bardzo to, że zajęcia, w których dzieci biorą udział sa bardzo zróżnicowane.. Kiedyś wchodzę do przedszkola, ciemność, patrzę a dzieci siedzą na ławeczkach zajadają popcorn i oglądają film. Innym razem, zamiast kina, była dyskoteka, tańce, muzyka, świecąca kula. Poza tym, jest bardzo dużo fajnych zajęć plastycznych. Rezultaty tych prac, mogliśmy raz podziwiać w postaci pieknie zapakowanych prezentów na gwiazdkę pod choinkę. Wyobrażacie sobie pod choinką piękniejszy prezent i bardziej wzruszający od laurki z odciśnięta stópką albo rączką Waszego dziecka??
Mnie bardzo podoba się również to, że dzieci uczone są dużo odpowiedzialności, same załatwiają sprawy w ubikacji, same myją rączki, same zanoszą swoje jedzonko przynoszone z domu do lodówki, same sobie robią kanapeczki i decydują z czym one będą, kiedy to właśnie kanapeczki są na posiłek z przedszkola. A różne rzeczy dzieciaki jedzą, przeważnie są to kanapki, parówki, kaszki, zupki, spaghetti, ale i równiez pizza.. Poza tym, organizowane są też dyżury tygodniowe, podczas których, mały "dyżurny", pomaga pani rozdać matpakki, kubeczki, sztućce, bidony. Pomaga również w sprzątaniu po jedzonku. Nie muszę chyba wspominać, że dzieci oczekują tylko dyżuru.. Jak to dzieci, uwielbiają "mieć misję", czuć się odpowiedzialnymi, one tak bardzo chcą być "już dorosłymi". Jeszcze nie wiedzą, że dużo "fajniej" być jednak ciągle dzieckiem.. :)
Off-topic
A teraz zupełnie z innej beczki.. Właśnie minął ten najdłuższy zimowy miesiąc.. styczeń.. I wreszcie niedługo zapuka do nas wiosna! I właśnie czas pomyśleć żeby ją przywitać właśnie tak po "kobiecemu". Wiecie o co mi chodzi?? Wiem, wiem, że większość z Was nie ma czasu na takie rzeczy jak siłownia.. dlatego wyszperałam w sieci bardzo fajne nagrania z domowym aerobikiem. Baaardzo polecam! Wytrzymajcie!! Oto pierwszy odcinek:
Jakie inne to przedszkole od polskiego! Podoba mi się takie podejście :)
OdpowiedzUsuńO taak.. też mam porównanie bo przez rok córka chodziła do przedszkola w Polsce. Dzieciaki bardzo rzadko były na dworku, pogoda musiała być wyjątkowo dobra. Większość czasu spędzały na nauce.. moja 3-letnia córcia poznawała literki.. i nie za bardzo lubiła przedszkole.. W Polsce nacisk na edukację i wykształcenie jest naprawdę duży, szkoda tylko, że często z tego wykształcenia nic nie ma.. :(
UsuńMój syn ma wielkie szczęście być w przedszkolu, gdzie kadra jest normalna i traktuje dzieci przedszkolne tak jak powinna. Nie ma żadnych idiotyzmów typu nauka liter, liczenie, szlaczki itd. Jest dużo zajęć plastycznych, muzycznych, ruchowych - choć rzeczywiście wychodzenie na dwór postrzegane jest jako element mniej ważny. Organizuje się dużo imprez przedszkolnych wewnętrznych i zewnętrznych, angażuje rodziców (ze średnim skutkiem niestety). Dyrekcja inwestuje w zabawki, sprzęt na plac zabaw - wielki plac zabaw był jednym z kryteriów dla których wysłałam go właśnie tam. Wszystko jest ok, poza...jest to oczywiście przedszkole prywatne, za które płacimy miesięcznie ok 700 zł. Dostanie się do przedszkola państwowego graniczy z cudem tam gdzie mieszkamy, a władze miasta nie widzą problemu. Tak więc nawet jeśli polskie przedszkole jest porównywalne 'fajnością' z norweskim to i tak przegrywa w kwestii finansów :/
OdpowiedzUsuńUdanej niedzieli.
Nasze przedszkole w Polsce też nie było takie straszne ale córka niezbyt chętnie chodziła, nie było takiej swobody jak tutaj i sporo nauki właśnie.. Ja teraz mam porównanie i faktycznie tutaj bardziej mi się podoba podejście do dzieci, mogą sporo eksperymentować.. A co do finansów to pamiętam, że w Polsce najbardziej mnie denerwowało, że ciągle był "teatrzyk" i oczywiście 2zł trzeba było zapłacić.. (Rodzice się trochę buntowali, ale nikt nas o nic nie pytał czy zgadzamy się na te teatrzyki z taką czestotliwością.. itd.. - a wiadomo, że nikt nie chciał żeby jego dziecko było w jakiś tam sposób pokrzywdzone, że nie pójdzie i każdy płacił..) Tutaj też są teatrzyki.. z tym, że bezpłatne..
UsuńP.S. Odnośnie przerostu ambicji nad formą w stosunku do dzieci, to niestety dużą rolę odgrywają rodzice z rozbuchaną ambicją i uporem maniaka faszerujący swoje dzieci wszystkim co możliwe, poza zabawą...
OdpowiedzUsuńTo fakt, zdarza się..
Usuńgrupy w przeczkolach sa od 0-3 te mlodsze :)
OdpowiedzUsuń