Witajcie!
Z pewnością wiecie, że moja córcia już ostatni rok jest w przedszkolu i za rok idzie do szkoły, wtedy temat Przedszkole zostanie zamieniony na temat Szkoła i będę Wam dostarczała nowych informacji na temat życia szkoły norweskiej, żebyście się mogli lepiej przygotować i coś nie bądź już wiedzieć w tym temacie, tak jak teraz to robię jeśli chodzi o temat przedszkola. Często piszę o różnych wydarzeniach, jednak w tym roku siłą rzeczy wszystkie wydarzenia powtarzają się, jak niedawno obchodzony FN-dagen, który jeśli uważnie śledzicie bloga jest już Wam dobrze znany.
Dlatego dzisiaj chciałam odejść trochę od konkretnego tematu i napisać ogólnie znów co dzieciaczki robią w przedszkolu i jakie zmiany w przedszkolu przyniósł nowy rok. Przede wszystkim zmieniły się dwie istotne rzeczy w kwestii jedzonka. Wcześniej pisałam Wam, że co najmniej trzy razy w tygodniu rodzice mieli przynieść dowolne owoce, którymi po jedzonku były częstowane dzieci, tak aby każde dziecko codziennie zjadło owoc. W tym roku uległo to zmianie i przedszkole samo zaopatruje w owoce i warzywa dla dzieci, rodzice oczywiście również mogą dodawać owoce dzieciom do matpakki. Druga zmiana, to taka, że wprowadzono raz w tygodniu grøtdag, co oznacza, że raz w tygodniu na drugie śniadanko serwowane przez przedszkole zawsze jest kaszka, którą przynajmniej moja córcia strasznie uwielbia. Risgrøt - kaszka ryżowa na mleku, albo rømmegrøt - kaszka na śmietanie. Kaszki zajada się z dodatkami: masłem, cukrem lub cynamonem, dla nas najlepiej smakuje ze wszystkimi dodatkami naraz! :D i tak jak na zwykłych drugich śniadankach, gdzie dzieci same robią kanapeczki i wybierają z czym chcą je zjeść, np brunost, pieczarki, kawior, czy z samym masłem, tak i do kaszek dzieci same wybierają swoje ulubione dodatki.
Zostając już w temacie jedzenia od razu wspomnę o nauce o smakach, czeka nas dzień pt."bar sałatkowy", gdzie dzieci, kosztując różne sałatki będą się uczyły o rozpoznawaniu smaków, gorzkiego, słodkiego, słonego i kwaśnego. Swoją drogą ciekawy sposób nauki poprzez zabawę. Często dzieci uczestniczą w przygotowaniu różnych potraw i robią je wspólnie z paniami. Pisałam już o pączkach, które dzieci robiły na jedną z okazji, gdzie rodzice mogli skosztować specjałów przygotowanych przez ich pociechy. W tym miesiącu dzieci będą uczestniczyły w pieczeniu pizzy z warzywami i pepperkaker, które bez wątpienia kojarzą się ze świętami (o pepperkaker już pisałam wcześniej). Córcia uwielbia, więc jak tylko zaczynają się pojawiać masowo w sklepach, właśnie mniej więcej teraz w połowie listopada, gdzie w sklepach już zaczyna robić się świątecznie, od razu nie da się nie zauważyć pepperkaker w sklepach od razu lądują w koszyku!
Ostatnio też odbył się bardzo fajny dla wszystkich dzieciaków dzień, kiedy trzeba było przynieść swoją ukochaną maskotkę. Dzieci uczyły się robić taką mini prezentację i opowiadania o czymś. Opisywali swoje maskotki i opowiadały o nich. Nasza córcia zabrała oczywiście Elizę. Eliza to wielki brązowy miś z Ikei, który po przeprowadzce do Norwegii był pierwszą kupioną tego samego dnia maskotką. Od razu otrzymała imię Eliza i stała się maskotką do spania :) Normalnie nie można przynosić zabawek do przedszkola, no chyba, że czekają w szatni albo w plecaku, albo jest to pierwszy tydzień w przedszkolu.
Pisałam Wam już też, że raz w tygodniu dzieci mają klub gdzie dzielą się na grupy pod względem wieku. Jako, że moją córcia za rok idzie do szkoły, na takim clubberze jej grupa uczy się zachowywać się w szkole, reagować na dzwonek i tego typu rzeczy. Jakiś czas temu było spotkanie w jednej ze szkół na temat tego jak ma wyglądać pierwsza klasa (o tym będzie osobny post), uczestniczyli też pedagodzy przedszkolni i na klubberze realizują zabawy, metody nauczania podobne jakie będą w szkole, powoli oswajając z tym dzieci.
Off-topic
Dla tych, którzy śledzą mojego nowego bloga http://womenspointofview.blogspot.no/ i dla tych, którzy chcieli by mnie poznać bardziej od prywatnej strony, zapraszam do odwiedzenia nowego posta z zakładki FASHION, gdzie opublikowałam zdjęcia z profesjonalnej sesji, która była możliwa i efekt zawdzięcza tylko i wyłącznie świetnemu fotografowi z Oslo, Tomaszowi Majewskiemu. Ja w roli "modelki" czułam się nieswojo głownie poprzez gapiów, bo sesja była na ulicach Oslo, ale myślę, że z ponad setek zrobionych ujęć, te wybrane na bloga wyszły jak najbardziej udane :) Ja jestem bardzo zadowolona, o to mi chodziło, ale co tu dużo gadać, zdjęcia do obejrzenia TUTAJ .
Przy okazji polecam gorąco do obejrzenia znakomitych zdjęć Oslo na stronie Tomasza / http://www.tomaszmajewski.no/
Czy w norweskich przedszkolach jest możliwość, żeby dziecko przychodziło np: na 3 godziny dziennie? Z góry dziękuję za odpowiedź. Ania M.
OdpowiedzUsuńWidzię, że jesteś obładowana od strony informacyjnej mejlami :)
OdpowiedzUsuńW każdym razie jak tu przyjechałam słyszałam że trzeba bardzo uważać na przedszkola, ze względu na krążące gdzieś tam w eterze wszystkie te historie. Sama mam kilak osób które posłały dzieci do przedszkola. i jakos nic sie nie dzieje. Czasem nawet jak słucham... : ) to wydaje mi sie ze oni naprawde dobrze przygotowują te dzieciaki. A sama jako mam przedszkole pod domem... i ostatnio coś znalazły wooooorek lisci na podwórku. I nagle 10 głosów sie odezwało to zabronione to zabronione nie wolno tego robic... wiec te dzieci naprawde wychodzą mądrzejsze ;)
buzka!