niedziela, 30 grudnia 2018

Niepełnosprawność a pomoc w Norwegii


Kochani! Wróciłam do blogowania i tak jak temat przedszkola został już wyczerpany, tak przeskakuję do tematu szkoły. Niemniej jednak, raz na jakiś czas, będę chciała się z Wami podzielić moimi rozmyślaniami, bądź wiedzą na inne tematy, związane z życiem w Norwegii.  Bardzo bym prosiła też o komentarze, o czym chcielibyście ewentualnie żebym napisała.

Dzisiejszy post będzie o niepełnosprawności i troszkę ogólnie o pomocy społecznej.

Temat służby zdrowia w Norwegii jest tematem szeroko opisywanym przez naszych rodaków, bardzo wiele osób ocenia tutejszą służbę zdrowia bardzo negatywnie. Informacji na ten temat, na temat błędów lekarskich, na temat przepisywania paracetamolu na wszelkie problemy zdrowotne, możecie znaleźć w internecie naprawdę dużo. Dlatego o tym nie będę pisać, niech każdy oceni według siebie. Chciałam poruszyć temat z bardziej pozytywnego punktu widzenia, temat pomocy, o którą możemy się ubiegać w swojej kommune (gminie). 
Chodzi o tzw. avlastning (czyli odciążenie). Temat jest mi bardzo znany z pierwszego źródła, ponieważ znam wiele Norweżek, które się tym zajmują, pracują w domach prywatnych lub w domach dla dzieci tzw avlastningsboliger for barn, w których dla odciążenia dla rodziców, opiekują się przebywającymi tam dziećmi. Pomoc taką, czy domy oferuje gmina i dla rodzin jest ona zupełnie bezpłatna. Ubiegać się może każdy, kto ze względu na np. chorobę dziecka (głównie niepełnosprawność fizyczna lub umysłowa), ale też i opiekę osobami starszymi, nie może w pełni normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Chodzi o sytuacje, w których rodzice mają ciężkie warunki poprzez potrzebę zważywszy na chorobę wzmożonej opieki, która przekracza obowiązek opieki dziecka w pełni zdrowego, mowa tu o nieprzespanych nocach, czuwaniu przy chorym, jak i dodatkowe codzienne sprawy ubieranie, mycie, karmienie. Podanie mogą złożyć rodzice, dla których sytuacja jest ciężka fizycznie bądź psychicznie. Może też zabrzmi to dla nas Polaków okrutnie (ponieważ nasza mentalność w tym względzie różni się bardzo, bo przypadków kiedy rodzice rezygnują całkowicie z siebie, ze swojego życia, aby móc poświęcić cały czas na opiekę nad przykutym do łóżka dzieckiem, bądź rodzicem), do takich domów, często rodzice posyłają dzieci, aby móc wyjechać na ferie albo mieć wolne. To, ile razy w tygodniu, w jakiej formie, czy w domu prywatnym, czy w avlastningbolig otrzyma się pomoc, jest rozpatrywane indywidualnie przez gminę. Każdy przypadek jest inny, czasem błahe a czasem bardzo poważne. My ludzie lubimy oceniać wszystko i wszystkich na podstawie własnych uwarunkowań, wpojonych od dzieciństwa wzorców. Jednak każda rzecz, sytuacja, moim zdaniem ma dwa oblicza. Osobiście znam mamę dwójki małych niespełna rocznych bliźniaków, która otrzymała taką jedną godzinę w tygodniu z gminy, gdzie przychodzi pani i zabiera maluchy na 2 godziny na spacer. Mama ma czas tylko dla siebie czy to na zrobienie obiadu, o którym już od dawna marzy, czy wyjść na zakupy, nawet zrobić chociażby paznokcie albo zwyczajnie się wyspać. Na codzień jest z nimi sama, tata w pracy, wkrótce ona też wróci do pracy, a dzieci pójdą do przedszkola. Ale póki co, myślę, że te dwie czy czasem trzy godziny raz w tygodniu bez dzieci, sama... robią różnicę. Dodam, że jest wspaniałą matką, która bardzo dobrze zna i kocha swoje dzieci. Uwielbiam słuchać jak o nich opowiada.  
Inna znajoma Norweżka opiekuję się w ramach avlastning dorosłą niewidomą kobietą. O dziwo pomoc nie wygląda tylko na robieniu zakupów, gotowaniu... Taka pomoc wiąże się też np. z zabraniem niewidomej pani na wycieczkę statkiem lub na zajęcia w basenie, hydroterapię. Opiekunka uczestniczy w tym wszystkich ma przyjemności, przyjemność również poznawania świata, troszkę z innej perspektywy, a także przy okazji zarobić pieniądze. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz