Witajcie Kochani😊
Po tak długiej przerwie od blogowania, w głowie mam tysiące nowych tematów. Pisałam głównie o moich doświadczeniach związanych z norweskim przedszkolem. Teraz chce napisać trochę o szkole podstawowej. Moja Córcia jest już w 5 klasie! Pamięcią postaram się jednak sięgnąć do początków. Dziś w paru punktach opiszę pokrótce jak wygląda szkoła podstawowa w Norwegii. Jeśli któryś z punktów zainteresuje Was bardziej chętnie go rozwinę 😊
1. Nie ma książek! Praktycznie cała pierwsza i druga klasa obyła się praktycznie bez książek. Zwróćcie proszę uwagę na to, że tutaj co szkoła to obyczaj- ja piszę o tym jak było w naszej szkole. Dzieci miały tzw perm czyli taką teczkę z koszulkami foliowymi i kserówki z książek w formie pracy domowej. Żadnych zeszytów, żadnych książek. Pierwsze książki w plecaku pojawiły się u mojej Córki dopiero w 3 klasie.
W większości, dzieci otrzymują teczkę i do niej ksero z książek, nie ma zadane więcej niż jedna strona A4 jeśli chodzi o pracę domową. Sporadycznie trafi się jakaś ćwiczeniówka, raczej dzieci wypełniają je w szkole. Ale nie do wszystkich przedmiotów mają książki. Dla porównania w Polsce, przynajmniej z tego co mi wiadomo są podręczniki i zeszyty nawet do religii, i ogólnie z każdego przedmiotu są ćwiczeniówki i zeszyty, które niestety często trzeba nosić w plecaku codziennie.
2. Nie ma religii. W szkole jest przedmiot o nazwie KRLE-Kristendom, religion, livssyn og etikk (Chrześcijaństwo, religia, duchowość i etyka). Na lekcjach krle dzieci uczą się na temat wszystkich religii po trochu.
3. Nie ma długopisów!
Dzieci piszą wszystko ołówkami... Nie wiem jak dalej, póki co moja Córka jest w 5 klasie i dzieci nie używają długopisów.
4. Wyprawka- nie trzeba kupować absolutnie nic poza wyposażonym piórnikiem, i plecakiem oczywiście. Wszystko inne, książki, ewentualne zeszyty, teczki dostaje się ze szkoły. Ćwiczeniówki są rzecz jasna nowe, książki natomiast z uwagi na wszechobecny ołówek, przechodzą jeszcze wiele lat z rąk do rąk kolejnych klas i kolejnych uczniów.
5. Nie ma ocen!
Przez cała podstawówkę nie ma ocen ani odpytywania. Oceny są dopiero od 8 klasy. Oczywiście są takie tygodniówki i pod koniec tygodnia dzieci piszą testy jest to przeważnie jedna strona A4 i np 1 zadanie z norweskiego, 2 z matematyki i 3 -słówka z angielskiego. Niemniej jednak od tego roku mamy nową nauczycielkę, która stwierdziła, że u niej nie będzie tych tygodniówek. Dwa razy do roku są też testy z czytania i słuchania z norweskiego plus z reszty przedmiotów, które mają na celu pokazać na jakim poziomie są uczniowie, czy opanowali program. Nie ma to jednak żadnego wpływu na dostanie się do kolejnej klasy, czy też do szkoły po podstawówce, odpowiednika naszego gimnazjum. Czyli w wielkim skrócie można przejść przez całą podstawówkę kompletnie nic się nie ucząc... Moim zdaniem, dobrze wymagać od swojego dziecka mimo wszystko, po to, chociażby żeby potem nie było szoku, że nagle trzeba się uczyć w gimnazjum...
To tak w wielkim skrócie najważniejsze punkty.
Off/topic Obiecałam fotki z poprzedniej zimy, gdzie w niektórych miejscach śnieg sięgał prawie 2 metry! Było ciężko zwłaszcza z odśnieżaniem, sporo wypadków na drodze, ale było też pięknie... w dni wolne...
Witam��
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog, żałuję, że jakoś nie trafiłam przed przyjazdem tutaj.. Ale w między czasie już powoli ogarniam to wszystko. Mój syn poszedł tu do 6 klasy dopiero. Przeżyliśmy 5 klas w Polsce. Odkąd tutaj chodzi do szkoły to codziennie idzie zadowolony i szczęśliwy �� i jakoś o wiele mniej stresów, jeszcze nie mogę się przyzwyczaić ��