poniedziałek, 7 stycznia 2019

Barnevernet / zabieranie dzieci w Norwegii

Witajcie w Nowym Roku!



Jak już wspomniałam moja przerwa od pisania bloga trwała aż 5 lat, przez ten czas zdążyłam się już mocno zadomowić w Norwegii, poznać tutejszych ludzi i zdobyć mnóstwo doświadczeń, z którymi chciałabym się z Wami podzielić.
Temat, który cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem, to owiana niechlubną sławą norweska instytucja Barnevernet. Zgodzicie się chyba, że to jedna z rzeczy, która od Norwegii odstrasza. Czy słusznie? Temat Barnevernet był już na blogu poruszony raz w komentarzach, gdzie poznaliście moją osobistą opinię, o tym, że należy dobrze poznać obyczaje, jakie obowiązują w danym kraju i się do nich stosować, jeśli ma się zamiar w nim mieszkać i wtedy wszystko będzie dobrze. Pisałam też jak sama na początku drżałam myśląc o tej instytucji, że dochodziło do skrajnych sytuacji na początku i bałam się otrzepać dziecku spodnie na pupie z piasku. Tak było. Ale może głównie za sprawą tego, że zbyt dużo naczytałam się przerażających historii o tym, jak Barnevernet zabiera dzieci.
Dziś wiem, że instytucja nie jest już tak samowolna w podejmowaniu takich decyzji jak zabranie dziecka, jak była wiele lat temu. Proces zabrania dziecka trwa długo i musi być dobrze uzasadniony. W czasie mojego pobytu w Norwegii wiele razy w samolocie w podróży do Polski słyszałam rodaków mówiących o Barnevernet, że chcieli odebrać im dziecko i dziecko ma traumę do dziś. Ja jednak zastanawiam się, czy rzeczywiście nie stało za tym coś więcej, niż jak wynikało z opowieści ojca, że ludzie z instytucji nagle wtargnęli z niecnym zamiarem odebrania mu dzieci. Opowiem Wam historię, jaką poniekąd śledziłam osobiście. Było to właśnie 4 lata temu, moja córka była w pierwszej klasie i tam też chodził z nią do klasy chłopiec (niestety nie pamiętam narodowości ale była to Litwa albo Ukraina, możliwe że Czechy). Oprócz niego, rodzice mieli też dwójkę bliźniaków w przedszkolu i zaadaptowaną córkę. Można pomyśleć, że ludzie, którzy mając własne dzieci, dodatkowo adoptują i dają dom innym dzieciom, muszą bardzo kochać dzieci. I nie przeczę, że tak nie było w tym przypadku. Ale wracając do zdarzenia. Niczego nieświadoma matka pewnego dnia zauważyła u swoich przedszkolaków ukłucia i zapytała skąd są, na co one odpowiedziały, że były u pani doktor. Zaniepokojona matka udała się do przedszkola i żądała informacji. Dowiedziała się, że Barnevernet sprawdzało placówkę i z uwagi na fakt, że jej bliźniaki miały siniaki na nogach, zostały zabrane na badanie, miały m.in. pobieraną krew. Jak się okazało, nikt nie mógł udostępnić wyników tych badań rodzicom. Chwilę potem, Barnevernet odwiedziło szkołę i przepytali starszego syna czy jest bity w domu. Po tym jak opowiedział o tym rodzicom jeszcze tego samego dnia drżąc o swoje dzieci matka spakowała je i uciekła z Norwegii. Dzień później ojciec odebrał resztę ubrań ze szkoły syna, wykrzykując na nauczycieli, którzy nie wiedząc co się dzieje zaskoczeni, wypytywali o ucznia, że Norwegia to chory kraj, że chcą zabierać białe dzieci. Cała sprawa odbiła się szerokim echem, ja, jak i inne matki byłyśmy w szoku. Pomyślałam sobie, że moja córka ma całą masę siniaków, była zawsze typem takiej chłopczycy i robiła wygibasy na placu zabaw, siniaki były zawsze. Zresztą jak u większości dzieci. I temat Barnevernet znów zaczął mnie przerażać, potem od kogoś usłyszałam, że Barbevernet idzie na inspekcję do danej placówki przedszkola lub szkoły i wybiera sobie dzieci. Ale to nie koniec tego zdarzenia, bo jak się potem okazało, matka bliźniaków w przedszkolu na oczach innych za nieposłuszeństwo syna, dała klapsa. Jest to relacja samej matki tych dzieci, która przez jakiś czas jeszcze utrzymywała kontakt, z matką innego chłopca z klasy.  Czyli jednak powód był. Dla nas może błahy, bo większość powie klaps to nie bicie. To też nie świadczy o tym, że dzieci są niekochane, źle traktowane itd. Ale jednak w Norwegii zasady są jednoznaczne, trzeba szanować dzieci tak samo jak dorosłych, nie wolno bić, znęcać się fizycznie ani psychicznie, a nauczyciele mają obowiązek poinformować Barnevernet w przypadku, który wskazuje na takie zachowanie. I tak było w tej sytuacji. W Polsce oczywiście również bicie dzieci jest zabronione, niestety nie zawsze nasze placówki, które mają za zadanie chronić dzieci tak naprawdę, mają dużo do powiedzenia. Osobiście znam rodzinę, w której dzieci były mocno zaniedbane przez matkę, pomimo to, minęło wiele lat zanim trafiły do domu dziecka, a skończyło się tragicznie dla dwojga najstarszych, dla jednego więzieniem a dla drugiego śmiercią. Reszta młodszych dzieci miała tak naprawdę dużo szczęścia wbrew pozorom po odebraniu ich od matki. Myślę, że tym tragediom można było zapobiec, gdyby interwencje zgłaszane przez sąsiadów, były skuteczniejsze. Wracając do Norwegii, znam również z bliskiego otoczenia samotnie wychowującą matkę, która sama zgłosiła się do Barnevernet, nie radząc sobie z dzieckiem, po urazie kręgosłupa jakiego nabawiła się w pracy. Dostała wielką pomoc przy dziecku, bezpłatne parę godzin codziennej pomocy w opiece nad dzieckiem. Także zadaniem Barnevernet są też różne formy pomocy dzieciom, gdzie nie ma mowy o zaniedbaniach, przemocy czy uzależnieniach a gdzie los po prostu nie pozwala na pełną opiekę nad dzieckiem.
Może znacie inne historie z interwencją Barnevernet? Podzielcie się proszę własnymi doświadczeniami z innymi Czytelnikami.

Off -topic: Jeśli są inne tematy, które Was interesują dajcie znać! Chętnie podzielę się z Wami własnymi doświadczeniami.

3 komentarze:

  1. Serdecznie Ci dziękuję, że wróciłaś znowu do pisania, przewertowałem twojego bloga chyba jeszcze w 2016 przygotowując się do wyjazdu do Norwegii, teraz od czasu do czasu wchodziłam na niego patrząc czy nie wracasz, ale straciłam nadzieje... a tu pewnej nocy taka niespodzianka ❤️.Jestem w Norwegii krótko z 2 dzieci, zaczęli szkołę od sierpnia także będę chłonęła każde informacje które napiszesz i twoje przemyślenia. Ale ten czas leci niedawno Twoja córka była Lucią w przedszkolu a teraz iż prawie nastolatka❤️ Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję, że ciągle zaglądałaś tutaj, mimo, że przerwa w blogowaniu była taaaaka długa. Bardzo się cieszę, że znajdujesz przydatne informacje na blogu. To prawda, czas szybko leci i jak mówią widać to po dzieciach. Te 10 lat tak szybko zleciało a jak pomyślę że drugie tyle i będzie dorosła to po prostu szok... Mam nadzieję, że również podzielisz się własnymi doświadczeniami odnośnie szkoły, mam nadzieje ze Ty i dzieci szybko się zaklimatyzowaliście. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Iluminaci to tajne stowarzyszenie, które stara się promować duchowe i interesujące wartości moralne. Został założony zgodnie z zasadami miłości, sprawiedliwości, jedności, pokoju i ulgi. Iluminaci łączą ludzi dobrej woli, niezależnie od ich różnic i pochodzenia, i zapewniają, że ci dobrzy ludzie stają się lepsi w społeczeństwie. Czy chcesz być członkiem iluminatów i stać się bogatym, sławnym, potężnym i przodującym w życiu? Czy w ramach pierwszej korzyści przekażesz 2000000 $? Uprzejmie skontaktuj się ze mną teraz lub dodaj mnie WhatsApp +2347057052206 E-mail williamsilluminati230@gmail.com

    OdpowiedzUsuń