piątek, 22 lutego 2019

Szkola podstawowa. Norwegia vs. Polska. Roznice.

Witajcie Kochani!

Zapraszam Was na nowy film na moim kanale You Tube na temat roznic miedzy szkola w Polsce a szkola w Norwegii. Pisalam juz, ze uznalam, ze latwiej mi bedzie filmiki nagrywac niz pisac posty i mam nadzieje, ze taka forma przekazu informacji na temat roznic kulturowych miedzy Polska a Norwegia Wam sie spodoba. Zapraszam do subskrybcji kanalu tak zebyscie byli na biezaco, kanal jest swiezutki i jeszcze nic sie za bardzo na nim nie dzieje, dlatego bedzie mi milo, jesli zostawicie jakis slad w postaci komentarza.

Pozdrawiam Was cieplutko i zycze milego dnia!

Link do nowego filmiku

https://youtu.be/2e_RDE3ZbTs


czwartek, 21 lutego 2019

Kanal na You Tube

Kochani!

Zdecydowalam, ze kontynuacje tego bloga przeniose na YouTube i zamiast blogowac bede vlogowac czyli nagrywac dla Was filmiki, mowiac o roznicach pomiedzy Polska a Norwegia na rozne tematy. Mam nadzieje, ze taka forma bardziej Wam sie spodoba i przyblize Wam bardziej norweska kulture. Pierwszy odcinek juz nagralam i ponizej znajdziecie do niego link. Jezeli Wam sie spoodbal, dajcie lapke w gore, zostawcie slad po sobie w komentarzu, czy chcecie wiecej takich filmikow. Dzieki filmikom na YouTube bedziecie miec mozliwosc tez poznac mnie troche bardziej, mysle ze filmiki nie beda powstawac tylko w zaciszu domowym. Jesli bedzie Was przybywac na moim kanale i bedzie Was juz troszke subskrybujacych, zainteresowanych ogladaniem, przyszykuje cos ekstra i zabiore Was na wycieczke po Oslo. 😍

Zapraszam Was goraco na kanal i dajcie znac co myslicie.

https://www.youtube.com/channel/UCmGlgVer-qdcfMKYxFA1PkA




wtorek, 29 stycznia 2019

Bezpruderyjnosc w szkolach norweskich



Witajcie!

Ostatnimi czasy moja 5cio klasistka ma w szkole lekcje o dojrzewaniu, i zwiazanymi z tym zmianami zachodzacymi w ciele i psychice. Ostatnio wrocila do domu i niemalze w progu juz wykrzyczala, ze nigdy nie chce miec dzieci, ze juz dobrze wie jak sie je robi i ze jest to obrzydliwe i na dodatek z niesmakiem zapytala mnie, jak ja moglam robic tak obrzydliwe rzeczy! Zdebialam i co wiecej oblalam sie rumiencem. Jak sie okazalo, w szkole w ramach nauki o rozmnazaniu, dzieci obejrzaly film (rysunkowy), ktory przedstawial akt seksualny. Film byl co prawda czysto naukowy i skupial sie na pokazaniu plemnikow wedrujacych do jajeczka, ale niemniej jednak i bynajmniej na mojej corce zrobil dosc duze wrazenie. I tak o to dzien w dzien, po powrocie ze szkoly byly nowe rewelacje na temat, tego o czym sie uczyla w szkole i jak bardzo to obrzydliwe. Przyznam sie szczerze, ze bylam mocno zdziwiona opowiesciami corki, zwlaszcza, ze znow byly filmy, na ktorym pani trzymajac penisa dokladnie omawia jego budowe, lub filmik przedstawiajacy tampon przed i po wyjeciu w trakcie menstruacji. Rozmawialam o tym z moimi klientkami, ktore same maja dzieci, ale duzo mlodsze i stwierdzily, ze az takich lekcji za ich czasow nie bylo, a jak pani przyniosla podpaske do szkoly, to klasa byla podzielona i w lekcji o podpaskach uczestniczyly tylko dziewczynki. Byly troszke, tak jak i ja zaskoczone, ze w taki sposob ta wiedza jest przekazywana i dla dzieci w tak mlodym wieku. Przyznacie sami, ze dosc liberalnie...
Z drugiej strony, czasy sie zmienily i dzisiejsza mlodziez tez nie ta sama, w sidlach internetu i wszystkiego, co tam mozna napotkac, w dobie tych wszystkich aplikacji, gdzie po drugiej stronie ekranu zasiadaja pedofile, mysle, ze dobrze, ze edukacja jest bardziej bezposrednia, bez przyslowiowego owijania w bawelne. Nie mam zielonego pojecia jak sytuacja ma sie teraz w Polsce jesli chodzi o nauke o dojrzewaniu i rozmnazaniu. A co Wy myslicie o tym? Powinno sie uczyc bezposrednio juz w szkole podstawowej?

Off-topic: Pisalam, ze rok temu mielismy zime stulecia, ale obecnie tez po kilku dniach, kiedy pruszylo dzien i noc, mamy naprawde mega zaspy...
Kilka fotek z moich okolic :)






środa, 23 stycznia 2019

Czy Polacy są lubiani w Norwegii?



Witajcie Kochani!!!
Dzisiaj taki temat trochę rzeka... ale postaram się mniej więcej odpowiedzieć na pytanie zadane w tytule posta.
Przede wszystkim muszę zacząć od tego, iż Polacy emigrują do Norwegii z naprawdę różnych powodów, a często też po prostu z przymusu ze względów ekonomicznych. Zważywszy na to, że kulturowo nasze narody różnią się od siebie, Polacy emigrujący strikte w celach zarobkowych, często nie czują się w Norwegii za dobrze, wpływ ma na to odmienna mentalność, pogoda, tęsknota za bliskimi. Ta grupa naszych rodaków bardzo mało socjalizuje się z tutejszymi, w wyniku czego, jest też często odbierana w taki sam sposób, a więc Norwedzy też będą bardziej trzymać się na dystans. Zupełnie inaczej jest w przypadku, kiedy ktoś mieszka tu na stałe i ma grono przyjaciół, sąsiadów, którzy są Norwegami. Tak więc, mówiąc ogólnie poza wszelkimi stereotypami, wszystko zależy z jakimi Polakami jako ludźmi spotkali się Norwegowie. Jest to myślę oczywiste. Tak jak i my mamy różne stereotypy co do innych narodów, tak np. poznając kogoś, kto okaże się miły, często przestajemy myśleć stereotypowo. Tak samo jest w Norwegii jeśli chodzi o Polaków. Sami Norwedzy bardzo często wybierają Polskę jako kraj do studiowania i nie tylko ze względu na koszta, ale też są zachwyceni polskimi miastami. Sama osobiście znam dziewczyny studiujące w Gdańsku, które często zapraszają swoich znajomych do Gdańska i są zachwyceni tym miastem. Większość zna również Kraków i Warszawę. Norwedzy są zaskoczeni tym, że np. w Krakowie mamy taki niesamowity wybór jeśli chodzi o sklepy z sukniami i akcesoriami ślubnymi! Znam też Norweżkę, której mąż bardzo interesuje się historią i jego konikiem jest historia Polski, którą uważa za niesamowitą, Ze względu na to, co w ostatnich czasach się dzieje na świecie i przyjmowaniem uchodźców z krajów trzeciego świata, wielu Norwegów popiera politykę polską, która jest przeciwko przyjmowaniu uchodźców. Bierze się to głównie z tego powodu, że liczba przyjmowanych uchodźców co roku tutaj drastycznie rośnie, a Norwedzy czują się wręcz obcymi we własnym kraju, zwłaszcza w Oslo, ale to myślę, że jest temat na osobny post.
Ostatnio doszły mnie wieści, że Norwegia, chce odwołania konsula polskiego,a głównie za sprawą jego angażowania się w sprawy związane z barnevernet. Ja się polityką za bardzo nie interesuję, ale możecie poczytać o tym więcej w internecie.
Jeśli zaś tyczy się spraw czysto stereotypowego myślenia, Polacy, często w innych krajach odbierani są negatywnie, że kradną, piją, żyją z socjalu. Jeśli chodzi o Norwegię, absolutnie nie zauważyłam, że patrzą na nas takimi stereotypami. Z tego co mówią starsi Norwegowie w dawnych czasach, Polacy kojarzyli się tutaj z.... truskawkami! Chodzi o to, że dawno temu Polacy przyjeżdżali do pracy na zbiory truskawek. Myślę, że skojarzenie z truskawkami jest bardzo pozytywne! Utkwił mi również w pamięci raz napotkany artykuł, w którym sędziwych lat Norweg opowiadał o tym, że nigdy nie zapomni pomocy otrzymanej od Polaków, w czasach kiedy Norwegia była bardzo biednym krajem i wszystkiego tu brakowało, on dostał pomoc, od Polaków, którzy statkiem transportowali tu tak drogocenne wtedy produkty spożywcze i codziennego użytku, jak np. herbata i czekolada.
Dziś nasi rodacy zawładnęli tutaj branżę budowlaną i są naprawdę bardzo cenionymi fachowcami. Młode dziewczyny królują w Norwegii w branży kosmetycznej (Norweżki bardzo chętnie korzystają z usług Polek i uznają nas za bardzo zdolne), również branża opieki zdrowotnej ma w swoich zasobach pokaźną liczbę naszych rodaków. Bardzo często mówiąc o Polakach, Norwedzy podkreślają, że jesteśmy narodem pracowitym. Więc to nasze, "Polak potrafi", jest tutaj bardzo powszechnie znane. Osobiście często słyszę od Norwegów, którzy np. wynajmują Polakom część mieszkania, pokój, lub pracują z Polakami, że Polacy są bardzo pomocni i można na nich liczyć. Dlatego przykre jest, kiedy od innych Polaków mieszkających w Norwegii, często słyszę, mówiąc kolokwialnie, że się na Polakach "przejechali" i jak ognia unikają znajomości z innymi Polakami w Norwegii. Chodzi głównie o zawiść, zazdrość i skargi.  Na pewno wiele z nas ma bardzo różne doświadczenia jeśli chodzi o kwestię czy jesteśmy lubiani w Norwegii. Będzie na pewno ciekawe jeśli się wypowiecie w komentarzach. Ja starałam się opisać temat na chłodno i obiektywnie ale też na podstawie własnych doświadczeń. Ja sama, nigdy osobiście nie zostałam źle potraktowana ze względu na pochodzenie.

niedziela, 20 stycznia 2019

Ile kosztuja mieszkania w Norwegii





Zapraszam Was do zapoznania sie z tematem kosztow mieszkan i domow w Norwegii. Jak zapewne wszystkim wiadomo, i jak juz wczesniej pisalam, rozne produkty w sklepach mozemy znalezc i drozsze i tansze. Jednak w przypadku mieszkan, kupna jak i wynajmu jest tylko drogo. Bede pisala na przykladzie Oslo, w ktorym jest najdrozej i okolicach Oslo. Wiadomo, ze najwieksze szanse na znalezienie pracy na poczatku sa w Oslo, gdzie tych ofert i miejsc pracy jest najwiecej. Zeby uniknac codziennych dojazdow, oplat z tym zwiazanych, najczesciej pierwszy kierunek, na jaki decyduja sie nowoprzyjezdni, jest wlasnie stolica kraju. Ceny w Oslo za mieszkanie sa niestety absurdalnie drogie. Ja obecnie mieszkam w miejscowosci, skad mam okolo 10min pociagiem, 30 minut autobusem, 15 minut samochodem do Oslo, i dla porownania mieszkanie w centrum Oslo z 1 sypialnia okolo 40m2 kosztuje 5-6mln kr (pisze o mieszkaniu o przecietnym standardzie i metrazu, bo mozna kupic i za 20mln kr), podczas gdy poza miastem mieszkanie o metrazu 70m2 kosztuje od 2mln-3mln kr. Jednak to, ze cena wyjsciowa jest 2mln wcale nie oznacza, ze dane mieszkanie nie sprzeda sie za 4mln. Mieszakania sie licytuje i kupuje ten, ktory da najwiecej. Ciekawe jest to, ze mieszkanie w Norwegii kupuje sie tak jakby przez smsa :D Ogromnie zdziwieni byli czlonkowie naszej rodziny, ktorzy na codzien mieszkaja w Niemczech, jak akurat byli u nas w odwiedzinach, kiedy my bralismy udzial w licytacji o mieszkanie. Nie mogli uwierzyc w to, ze tak wielka sprawa jak kupno mieszkania, odbywa sie tutaj przez sms!
Jesli chodzi o przyjazd do Norwegii i wynajem pokoju w Oslo, ceny zaczynaja sie juz od 2-4 tys kr/mies za pokoj u osoby prywatnej, lub za pokoj w tzw wspolnocie, gdzie np jest wspolna lazienka i kuchnia i dzielimy je z innymi wynajmujacymi, a poza tym kazdy ma swoj pokoj. Takie pokoje przewaznie maja 8-10m2. Jesli chcemy wynajac mieszkanie dla pary w Oslo powiedzmy z jedna sypialnia, zaplacimy okolo 8-12tys/mies. Niestety ceny z roku na rok ida w gore. Taniej jest, jak juz wspomnialam na obrzezach miasta, ale glownie na obrzezach w ostatnim czasie buduje sie coraz wiecej nowych mieszkan, ciagle w rozudowie sa drogi, nowe chodniki, nowe parki, nowe trasy rowerowe, odnawiane sa szkoly, centra handlowe, i co za tym idzie, taka wioska staje sie coraz bardziej atrakcyjniejsza i ceny mieszkan przez to rowniez ida w gore. Sami Norwegowie, kiedy zaczynaja zakladac rodziny, bardzo czesto przenosza sie na wies i kupuja dom. Za nowe mieszkanie w nowo wybudowanym bloku z max 2 sypialniami na obrzezach miasta, zaplacimy okolo 6mln kr. Im dalej od Oslo, ceny oczywiscie maleja i dom mozemy kupic w cenie mieszkania, ktore lezy tez na obrzezach ale blizej miasta. Za dom w mojej miejscowosci zaplacimy od 4-5mln kr a jadac jeszcze godzine od mojej miejscowosci, ceny sa juz od 2-3mln kr. Czyli tyle za ile mieszkania w bloku w mojej miejscowosci. W innych czesciach Norwegii, mieszkania sa o wiele tansze. Jezeli jestescie zainteresowani wynajmem lub kupnem polecam zajrzec na Finn.no gdzie znajdziecie ogloszenia sprzedazy i wynajmu.
Bolig til salgs (to mieszkania na sprzedaz)
Bolig til leie (mieszkania na wyjanem).
Mozecie wybrac kryteria gdzie, w jakiej czesci Norwegii, gminie, metraz, jaki rodzaj mieszkania i oczywiscie cena.
Mam nadzieje, ze wpis okaze sie przydatny.

Off-topic: Przepraszam za brak polskich znakow, ale klawiatura polska nie dziala mi na tym laptopie, a drugi, z ktorego tez korzystam akurat zajety przez malzonka :D Milego dnia Kochani i prosze o komentarze, o czym ewentualnie chcielibyscie zebym napisala w kolejnym poscie. 

czwartek, 17 stycznia 2019

Lodowisko na boisko



Witajcie Kochani w te mroźne dni!

Co roku gminy organizują dzieciom lodowiska i na stronie każdej gminy można sprawdzić gdzie gmina zrobiła dzieciom lodowiska. Przeważnie są robione na szkolnych boiskach. Oczywiście zima w Norwegii to czas na zimowe sporty i odkurzenie nart. Mimo, że w mojej okolicy jest szkółka narciarska a rzut beretem od domu mnóstwo tras narciarskich, jeszcze nigdy nie miałam nart na nogach! Mówi się, że Norwedzy są urodzeni z nartami na nogach i w 90% to się faktycznie sprawdza, wręcz tradycją jest wyjazd do domku letniskowego (hytte), które najczęściej Norwedzy kupują w górach i uwielbiają wyjeżdżać tam, żeby spędzać święta czy to Boże Narodzenie czy Wielkanoc, dla nich owszem czas odpoczynku i czas żeby więcej pojeść niż zazwyczaj, ale i żeby pośmigać na nartach. Myślę, że spędzanie czasu aktywnie jest super, ale ja przeważnie jak mam wolne to najlepiej czuję się na sofie przed TV :D :D
Wieczory są fantastyczne, żeby wziąć po pracy córkę, męża, psa i iść na lodowisko. Takie mamy plany na dzisiejszy wieczór.
W naszej miejscowości jest też hala sportowa, gdzie lodowisko czynne jest cały rok, dość często w zimę dzieci idą ze szkołą na łyżwy. Moja Córcia uwielbia. Co do nart... no cóż nie polubiła tego sportu.
Osobiście znam i Norwegów, którzy za zimą, mówiąc delikatnie, nie przepadają i z kolei zamiast hytty w górach, mają mieszkania w Hiszpanii, gdzie w zimę wyruszają. Zwłaszcza ci, którzy są już na emeryturze i mogą wyjechać kiedy chcą i na ile chcą. Zdziwiłam się, jak wielu Norwegów ma swój dom lub mieszkanie w Hiszpanii, są miejsca, gdzie ich sąsiadami w Hiszpanii są właśnie inni Norwedzy. Prowadzą często też swoje biznesy tam, sklepy itp. Przeważnie ulubowali sobie Gran Canarię na Wyspach Kanaryjskich. Moja koleżanka, która wychowała się od małego w Norwegii, jako dorosła kobieta musiała z powodów rodzinnych, wrócić do kraju, z którego pochodzi, czyli Mapalomas na Gran Canaria. Też zajmowała się w Norwegii usługami kosmetycznymi i jak się okazuję, znajomość języka norweskiego dalej się jej przydaje w pracy w swoim rodzimym mieście, gdzie przyjmuje norweskie klientki. Byłam tam w wakacje i spotkałam się z moją koleżanką. Myślę, że dla kogoś, kto przyzwyczaił się do 4 pór roku, nagle musi funkcjonować cały rok w bardzo ciepłym klimacie, nie jest lekko, co koleżanka potwierdziła. Ja sobie nie wyobrażam, żeby miało być tylko ciepło, albo tylko zimno. Po wakacjach miałam już dość upałów, jak się okazało, po powrocie do Norwegii, zastał mnie jeszcze większy upał!
Ale wracając do tematu, wspomniałam już, że rok temu mieliśmy tutaj zimę stulecia. W tym roku zima przyszła praktycznie tuż przed świętami- w zeszłym roku zima trwała pół roku! A śniegu było w niektórych miejscach do 2 metrów wysokości, ulice po odśnieżeniu wyglądały jak tunel, z górami śniegu po bokach. Dużo było przypadków pęknięć rur z powodu zamrożonej w nich wody na lód, co spowodowało kosztowne zniszczenia, nie wspominając o tych wszystkich wypadkach drogowych. Ale o dziwo po tej ostrej zimie, przyszło bardzo gorące jak na Norwegię lato. Było tak gorąco, że moje ulubione jagody z pobliskiego lasu okazały się wielką porażką, suchy las, brak karmy dla zwierząt. Duża grupa moich klientek, to szczęśliwe posiadaczki koni, w to lato wyobraźcie sobie, że zabrakło siana, i trzeba było je sprowadzać z zagranicy, co kosztowało fortunę. Także anomalie pogodowe nie są dobre ani w jedną ani w drugą stronę.
W tym roku zima jeszcze mnie nie zmęczyła. Jest pięknie, różowe niebo, biało wokół. Zima poza miastem ma zupełnie inny urok. Zima w mieście gdzie dosłownie szaro buro i ponuro, do tego mokro, nie umywa się do zimy na wsi, gdzie śnieg skrzypi pod butami, iskrzy się w blasku latarni, ozdabia drzewa iglaste. Tak lato, dało mi się we znaki, że cieszę się nawet, że mogę trochę zmarznąć 😂


Off/topic W czasie mojej nieobecności na blogu, blog tętnił swoim życiem, co mnie ogromnie ucieszyło, jak po latach tu zajrzałam. Komentarze, w których pisaliście nawzajem aby sobie pomóc w różnych sprawach, są super! Ale niestety jest też dużo reklamy, firmy wykorzystały popularność bloga, by w komentarzu się zareklamować. Nie będę usuwać żadnych komentarzy, ale te reklamy banków, sklepów internetowych, to są reklamy, które są zamieszczone bez mojej zgody.

poniedziałek, 7 stycznia 2019

Barnevernet / zabieranie dzieci w Norwegii

Witajcie w Nowym Roku!



Jak już wspomniałam moja przerwa od pisania bloga trwała aż 5 lat, przez ten czas zdążyłam się już mocno zadomowić w Norwegii, poznać tutejszych ludzi i zdobyć mnóstwo doświadczeń, z którymi chciałabym się z Wami podzielić.
Temat, który cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem, to owiana niechlubną sławą norweska instytucja Barnevernet. Zgodzicie się chyba, że to jedna z rzeczy, która od Norwegii odstrasza. Czy słusznie? Temat Barnevernet był już na blogu poruszony raz w komentarzach, gdzie poznaliście moją osobistą opinię, o tym, że należy dobrze poznać obyczaje, jakie obowiązują w danym kraju i się do nich stosować, jeśli ma się zamiar w nim mieszkać i wtedy wszystko będzie dobrze. Pisałam też jak sama na początku drżałam myśląc o tej instytucji, że dochodziło do skrajnych sytuacji na początku i bałam się otrzepać dziecku spodnie na pupie z piasku. Tak było. Ale może głównie za sprawą tego, że zbyt dużo naczytałam się przerażających historii o tym, jak Barnevernet zabiera dzieci.
Dziś wiem, że instytucja nie jest już tak samowolna w podejmowaniu takich decyzji jak zabranie dziecka, jak była wiele lat temu. Proces zabrania dziecka trwa długo i musi być dobrze uzasadniony. W czasie mojego pobytu w Norwegii wiele razy w samolocie w podróży do Polski słyszałam rodaków mówiących o Barnevernet, że chcieli odebrać im dziecko i dziecko ma traumę do dziś. Ja jednak zastanawiam się, czy rzeczywiście nie stało za tym coś więcej, niż jak wynikało z opowieści ojca, że ludzie z instytucji nagle wtargnęli z niecnym zamiarem odebrania mu dzieci. Opowiem Wam historię, jaką poniekąd śledziłam osobiście. Było to właśnie 4 lata temu, moja córka była w pierwszej klasie i tam też chodził z nią do klasy chłopiec (niestety nie pamiętam narodowości ale była to Litwa albo Ukraina, możliwe że Czechy). Oprócz niego, rodzice mieli też dwójkę bliźniaków w przedszkolu i zaadaptowaną córkę. Można pomyśleć, że ludzie, którzy mając własne dzieci, dodatkowo adoptują i dają dom innym dzieciom, muszą bardzo kochać dzieci. I nie przeczę, że tak nie było w tym przypadku. Ale wracając do zdarzenia. Niczego nieświadoma matka pewnego dnia zauważyła u swoich przedszkolaków ukłucia i zapytała skąd są, na co one odpowiedziały, że były u pani doktor. Zaniepokojona matka udała się do przedszkola i żądała informacji. Dowiedziała się, że Barnevernet sprawdzało placówkę i z uwagi na fakt, że jej bliźniaki miały siniaki na nogach, zostały zabrane na badanie, miały m.in. pobieraną krew. Jak się okazało, nikt nie mógł udostępnić wyników tych badań rodzicom. Chwilę potem, Barnevernet odwiedziło szkołę i przepytali starszego syna czy jest bity w domu. Po tym jak opowiedział o tym rodzicom jeszcze tego samego dnia drżąc o swoje dzieci matka spakowała je i uciekła z Norwegii. Dzień później ojciec odebrał resztę ubrań ze szkoły syna, wykrzykując na nauczycieli, którzy nie wiedząc co się dzieje zaskoczeni, wypytywali o ucznia, że Norwegia to chory kraj, że chcą zabierać białe dzieci. Cała sprawa odbiła się szerokim echem, ja, jak i inne matki byłyśmy w szoku. Pomyślałam sobie, że moja córka ma całą masę siniaków, była zawsze typem takiej chłopczycy i robiła wygibasy na placu zabaw, siniaki były zawsze. Zresztą jak u większości dzieci. I temat Barnevernet znów zaczął mnie przerażać, potem od kogoś usłyszałam, że Barbevernet idzie na inspekcję do danej placówki przedszkola lub szkoły i wybiera sobie dzieci. Ale to nie koniec tego zdarzenia, bo jak się potem okazało, matka bliźniaków w przedszkolu na oczach innych za nieposłuszeństwo syna, dała klapsa. Jest to relacja samej matki tych dzieci, która przez jakiś czas jeszcze utrzymywała kontakt, z matką innego chłopca z klasy.  Czyli jednak powód był. Dla nas może błahy, bo większość powie klaps to nie bicie. To też nie świadczy o tym, że dzieci są niekochane, źle traktowane itd. Ale jednak w Norwegii zasady są jednoznaczne, trzeba szanować dzieci tak samo jak dorosłych, nie wolno bić, znęcać się fizycznie ani psychicznie, a nauczyciele mają obowiązek poinformować Barnevernet w przypadku, który wskazuje na takie zachowanie. I tak było w tej sytuacji. W Polsce oczywiście również bicie dzieci jest zabronione, niestety nie zawsze nasze placówki, które mają za zadanie chronić dzieci tak naprawdę, mają dużo do powiedzenia. Osobiście znam rodzinę, w której dzieci były mocno zaniedbane przez matkę, pomimo to, minęło wiele lat zanim trafiły do domu dziecka, a skończyło się tragicznie dla dwojga najstarszych, dla jednego więzieniem a dla drugiego śmiercią. Reszta młodszych dzieci miała tak naprawdę dużo szczęścia wbrew pozorom po odebraniu ich od matki. Myślę, że tym tragediom można było zapobiec, gdyby interwencje zgłaszane przez sąsiadów, były skuteczniejsze. Wracając do Norwegii, znam również z bliskiego otoczenia samotnie wychowującą matkę, która sama zgłosiła się do Barnevernet, nie radząc sobie z dzieckiem, po urazie kręgosłupa jakiego nabawiła się w pracy. Dostała wielką pomoc przy dziecku, bezpłatne parę godzin codziennej pomocy w opiece nad dzieckiem. Także zadaniem Barnevernet są też różne formy pomocy dzieciom, gdzie nie ma mowy o zaniedbaniach, przemocy czy uzależnieniach a gdzie los po prostu nie pozwala na pełną opiekę nad dzieckiem.
Może znacie inne historie z interwencją Barnevernet? Podzielcie się proszę własnymi doświadczeniami z innymi Czytelnikami.

Off -topic: Jeśli są inne tematy, które Was interesują dajcie znać! Chętnie podzielę się z Wami własnymi doświadczeniami.